Trump vs Reszta Świata
O planach Donalda Trumpa odnośnie wojowania z Chinami pisałem już dawno. Ostatecznie jednak prezydent USA tak zapędził się w swoich izolacjonistycznych i protekcjonistycznych zapędach, że cłami obłożył też sojuszników.
Wojna handlowa zawsze godzi w obie strony.
Uważam, że poszerzanie stref wolnego handlu i przepływu osób jest jednym z większych dobrodziejstw dzisiejszych czasów – który sprzyja powszechnemu dobrobytowi. Tymczasem zupełnie wbrew tej tendencji ruszyły Stany Zjednoczone – zasadniczo przeciwko reszcie świata.
Na pierwszy ogień poszły panele słoneczne i pralki, na czym ucierpiała najbardziej Korea Południowa i Meksyk, ale także chociażby Japonia i Chiny. Oczywiście bardzo ucierpi też społeczeństwo amerykańskie, gdyż te towary będą zwyczajnie droższe i to nie tylko na skutek ceł – odpowiednio 30 i 20%. W konsekwencji koreański LG podniósł ceny min. suszarek, które sprzedawał na rynek amerykański.
A to dopiero początek szalonego biegu. Ciężkie działa wytoczono przeciwko ChRL, które w odpowiedzi na sankcje z Nowego Świata odpowiedziało aż 128 cłami, na towary z USA. Co znamienne, są to produkty, z których słyną akurat te stany, które najbardziej popierały kandydaturę Trumpa. 15 i 25% cła objęły łącznie grupy towarów, których import w zeszłym roku był wart 3 miliardy dolarów.
Wówczas Trump stwierdził, ku zaskoczeniu całego świata, że wojny handlowe są zjawiskiem pozytywnym – czemu nie iść krok dalej?
Kolejnym krokiem była stal i aluminium. Cła nałożona na jej dopływ z całego świata, oprócz UE, Kanady i innych kluczowych sojuszników. Mimo długich negocjacji, w zeszłym tygodniu również cała Unia została objęta cłem, a co zabawne, są tam główni militarni partnerzy Amerykanów, a surowce te są bardzo istotne dla przemysłu – również zbrojnego. Ciekawe jest też to, że UE do końca proponowała jako alternatywę poszerzenie współpracy handlowej – chociażby współpracy energetycznej – ale propozycje te musiały wydać się Donaldowi nieatrakcyjne.
Oczywiście UE zapowiedziała, że w tej sytuacji niestety nie może być bierna. Coraz głośniej mówi się o cłach na jeansy, bourbony czy motocykle. Cła nałożone przez UE mają dotyczyć towarów za łączną wartość 7,5 miliarda dolarów. Kanada również nie pozostanie dłużna – tu znamy już konkrety. Od pierwszego lipca wprowadzone zostanie cała lista towarów objętych cłem – od analogicznego na stal, przez karty do gry. Premier Kanady odpowiedział najbardziej stanowczo i w ostrych słowach decyzję Trumpa skrytykował:
„Cła są afrontem dla istniejącego od dawna partnerstwa Kanady i USA w dziedzinie bezpieczeństwa i afrontem dla tysięcy Kanadyjczyków, którzy walczyli w wojnach i ginęli u boku amerykańskich braci […]”
Cła nałożone przez Kanadyjczyków będą nałożone na towary warte aż 16,6 miliardów. Meksyk również postanowił dołączyć do koalicji antyamerykańskiej, zapowiadając cła na między innymi stal walcowaną, lampy, wieprzowinę, owoce i sery. To największy kryzys od powstania NAFTA, czyli północnoamerykańskiej strefy wolnego handlu.
Sankcje rozważa również Japonia, która długo protestowała przeciwko eskalacji konfliktu. Wówczas 6 państw G7 (i nie tylko te 6) będzie już w stanie wojny handlowej z USA. Jasno pokazuje to, jak fatalną politykę zagraniczną rozpoczął Trump. Przez populistyczne slogany i dziwne, niejasne decyzje, najwyraźniej cały świat będzie musiał słono zapłacić. Odczujemy to również my i nasze portfele – może nie od razu, ale z pewnością dotkliwie.
Całkowicie zaskoczyła mnie skala tych wydarzeń. 2018 niestety zapisze się na czarno w historii światowego handlu – z winy jednego człowieka.