Pod Obiektywem: Iwona Guzicka
Prawdopodobnie wszyscy domyślamy się, że w związku z częstymi zmianami w szkolnictwie prowadzenie szkoły jest trudnym zajęciem. Wielu z nas uważa też, że prywatne jest zazwyczaj lepsze niż państwowe, ale trudniejsze do prowadzenia. W związku z początkiem roku szkolnego i powrotu młodzieży do placówek edukacyjnych postanowiliśmy skonfrontować te przekonania z rzeczywistością.
Mateusz Michnik rozmawiał z Panią Iwoną Guzicką – Prezes Zarządu FILOMATA sp. z o.o – organu prowadzącego placówki oświatowe dla dzieci i młodzieży w Gliwicach. Od ponad 20 lat zarządza prywatnymi: przedszkolem, szkołą podstawową, gimnazjum, liceum ogólnokształcącym i opowie nam o tym, jak wygląda działalność w tym sektorze.
Dlaczego postanowiła Pani zająć się edukacją?
Do edukacji trafiłam przez przypadek. Kiedy studiowałam nie brałam pod uwagę możliwości pracy w szkole, myślałam bardziej o pracy naukowej lub w archiwum. Moje zdanie zmieniły jednak praktyki pedagogiczne. To po nich postanowiłam podjąć pracę nauczyciela.
Dlaczego wybrała Pani prywatny sektor?
W życiu często nami kieruje przypadek, bo kiedy zakładałam szkołę miałam 10-letnie doświadczenie ze szkół publicznych wszystkich typów. Trochę do nich nie pasowałam. Kiedy odchodziłam w lipcu 1996 ze szkoły, w której pracowałam, grupa rodziców moich uczniów poprosiła o utworzenie szkoły dla swoich dzieci. Dokonałam tego z panią Elżbietą Więcław. Kiedy zakładałyśmy szkołę to placówki niepubliczne – podobnie, jak dzisiaj, mogły być prywatne lub społeczne. Wybrałyśmy formę prywatną, ponieważ chciałyśmy mieć pełny wpływ na program i organizację naszej szkoły, dodatkowo uważałyśmy, że taka forma prawna jasno określa naszą odpowiedzialność.
Czy uważa Pani, że kiedyś łatwiej było działać w tej branży?
I tak i nie. Kiedyś mniej uwagi zwracano na tzw. „papiery” a bardziej na to co się w szkole dzieje. Teraz problemem szkolnictwa jest biurokracja. Sprawozdania,programy, ankiety, dokumenty potwierdzające „wszystko”. Kiedy wydzierżawiłyśmy od Miasta pierwszy budynek dostaliśmy mały segregator z dokumentacją. Dzisiaj zarządzamy trzema obiektami, a dokumentacja obejmuje wiele opasłych tomów. Podobnie jest z dokumentami przebiegu nauczania uczniów i pracy szkoły.
Jakie były największe przeszkody, które napotkała Pani w czasie swojej działalności?
Zakładając szkołę byłam nauczycielem, a nie biznesmenem czy administratorem. Musiałam się nauczyć wielu spraw dotyczących budownictwa, kierowania ludźmi i biznesowego spojrzenia. Nadal wykonywałam zawód nauczyciela ale stałam się także pracodawcą, którego obowiązkiem było i jest dbanie o miejsca pracy i bezpieczeństwo pracowników. Aktualnie FILOMATA zatrudnia prawie sto osób na podstawie umowy o pracę, za każdą umową stoi konkretny człowiek. Dużą przeszkodą jest to, że często zmieniają się przepisy prawne, zdarza się, że nie są one kompatybilne. Trzeba poświęcić dużo czasu, aby bezpiecznie poruszać się w ich gąszczu.
Czy jest Pani w stanie wskazać największe absurdy i przeszkody prawne, jeśli chodzi o szkolnictwo?
Nie będę analizować absurdów i prawa, bo te często się zmieniały. Od 37 lat jestem nauczycielem i nie pamiętam roku, w którym nie byłoby jakiejś „reformy” w szkołach. Sporą trudnością jest fakt, iż osoby prowadzące szkoły niepubliczne w myśl prawa oświatowego nie prowadzą działalności gospodarczej, zgodnie z przepisami gospodarczymi, jak najbardziej to robią. Prawodawcy pewnie mieli coś konkretnego na myśli wprowadzając taki zapis, niestety nie ma tu jasnej, jednoznacznej wykładni prawnej, a urzędy interpretują powyższe przepisy w zależności od własnych potrzeb. Np dla Urzędu Skarbowego jesteśmy podmiotem gospodarczym, ale dla innych instytucje często już nie..
Czy uważa Pani, że Państwo zbyt mocno interweniuje w szkolnictwo?
Chciałabym powiedzieć, że „Państwo to MY” i w takim ujęciu daję Państwu prawo do ingerowania w kształcenie młodego pokolenia. Według mnie nauczyciel ma sporą autonomię. Jeśli trafi na otwartego przełożonego, posiada odpowiednie kompetencje, jest kreatywny, może przekazać swoim uczniom rzetelną wiedzę, kształtować jego umiejętności i postawy. Czy innym jednak jest „Państwo” czym innym „polityka i politycy”. Tu zdecydowanie chciałabym, aby udział tych ostatnich (niezależnie od opcji) był zerowy. Chciałabym, aby szkoła skupiała się na wychowaniu i wspieraniu ucznia w procesie uczenia się, była wolna od polityki. Marzy mi się edukacja, która wykorzystuje najnowszą wiedzę z zakresu pedagogiki i psychologii, którą zajmują się fachowcy. Szkoła potrzebuje spokoju i długoterminowych planów uzgodnionych ponad podziałami społecznymi.
Czy myśli Pani, że nasz system edukacji jest dobry? Co by Pani w nim zmieniła?
Aktualnie nasz system jest w fazie transformacji. Zaliczam się do grona ludzi, którzy po 18 latach funkcjonowania gimnazjów widzieli w nich dużą wartość , doceniali osiągnięcia gimnazjalnych pedagogów. Z tego powodu trudno mi się z entuzjazmem odnieść do wprowadzonych zmian. Niezależnie od systemu oświata w Polsce potrzebuje zmian. Przede wszystkim zmieniłabym system kształcenia nauczycieli. Praca we współczesnej szkole wymaga od nauczycieli różnorodnych kompetencji: wysokich kwalifikacji merytorycznych, rozległej wiedzy pedagogicznej i psychologicznej, umiejętności miękkich z zakresu komunikacji, pracy zespołowej, itp. Wielu kandydatów na nauczycieli nie otrzymuje takiego przygotowania na uczelniach. Zmieniłabym system wynagradzania pedagogów, do tego zawodu powinni trafiać najlepsi z najlepszych. Dobry, podnoszący stale swoje kwalifikacje nauczyciel jest skarbem. Tacy nauczyciele są w stanie dużo zmienić – zaoferować swoim uczniom nowoczesną, przyjazną i efektywną edukację.
Czy gdyby miałaby Pani możliwość wprowadzić w FILOMACIE program edukacji całkowicie niezależny od MEN, to zdecydowałaby się Pani na ten krok?
Mamy, wraz z Elżbietą Więcław swoją wizję szkoły, może nie jest ona zbyt radykalna, staramy się ją realizować w FILOMACIE. Nie wymaga ona tworzenia placówki całkowicie niezależnej. Chcemy, aby w szkole było więcej wzajemnego szacunku, życzliwości, empatii, otwartości na drugiego człowieka. Każdy przecież jest tak samo ważny. Jesteśmy przekonane, iż tylko w takiej atmosferze można skutecznie się uczyć i bezpiecznie popełniać błędy. Byłoby super, gdyby lekcje zaczynały się nieco później – zgodnie z rytmem biologicznym naszych uczniów i nie koniecznie co 45 minut następowała zmiana zajęć. Czasami warto pasjonującemu zagadnieniu poświęcić więcej czasu. Chciałybyśmy, aby szkoła była przyjazna „mózgom” naszych uczniów i na równi z tym, aby dbała o całego człowieka jego potrzeby i emocje. To tak bardzo ogólnie. Marzeń mamy całkiem sporo, ale jak na razie mogą być one realizowane w ramach systemu.
Jak dużą autonomię powinny mieć szkoły prywatne?
Uważam, że szkoły ogólnie powinny mieć dużą autonomię. Ja nie dzielę szkół na publiczne i niepubliczne. Szkoły dla mnie dzielą się na dobre i złe. Duża autonomia oznacza duży obowiązek i odpowiedzialność. Chciałabym dużej różnorodności na rynku edukacji, a to jest możliwe, gdy szkoły będą posiadały autonomię.
Na jakim systemie szkolnictwa powinniśmy się wzorować?
Nie mam w głowie jednego, wzorcowego systemu szkolnictwa. Jest szereg ciekawych rozwiązań. Każde z nich odpowiada na zapotrzebowanie określonych społeczności. Warto się przyglądać różnym rozwiązaniom i czerpać z nich to, co najlepsze i odpowiednie dla naszej oświaty. Obecnie bardzo wysoko ceni się fiński system edukacji, jego efektywność, szczególną, wysoką pozycję, jaką posiada w nim nauczyciel. Podobno w Finlandii łatwiej zostać prawnikiem niż nauczycielem. Mnie również wiele elementów tego systemu przekonuje. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy się na nim w pełni wzorować. Dla mnie mają znaczenie nie systemy, a konkretne nowatorskie rozwiązania proponowane przez szkoły z różnych zakątków światy. Jest coraz więcej innowacyjnych placówek. I od nich warto się uczyć.