Jak ocenić kandydata na prezydenta?
Ze względu na ogólne zamieszanie w tym temacie, dobrze byłoby przypomnieć potencjalnym wyborcom kilka podstawowych rozważań jako wytycznych dotyczących decyzji czego właściwie można spodziewać się po politycznym kandydacie, w szczególności kandydacie na prezydenta.
Nie można się spodziewać (co zresztą nie jest konieczne), że w pełni da się zgodzić z filozofią kandydata – tylko z jego polityczną filozofią (i to tylko w kwestii istotnych elementów). To nie jest Król Filozofii, którego wybieramy, tylko wykonawca specyficznej, ograniczonej pracy. To tylko polityczna spójność, której od niego oczekujemy; jeśli jest on zwolennikiem właściwych politycznych zasad ze złych metafizycznych powodów, sprzeczność jest jego problemem, nie naszym. Sprzeczność tego typu będzie oczywiście utrudniać efektywność jego kampanii, osłabiać jego argumenty oraz rozcieńczać jego siłę przyciągania – tak jak każde sprzeczności konkurują ze skutecznością każdego człowieka. Ale my musimy oceniać go tak jak oceniamy każdą pracę, teorię albo produkt oparte na mieszanych założeniach – poprzez dominujący trend.
Głosowanie na któregokolwiek kandydata nie oznacza poparcia dla jego całkowitego stanowiska, nawet całkowitego politycznego stanowiska, lecz tylko dla podstawowych politycznych zasad…
To jest podstawowa – a dzisiaj jedyna – zasada według której kandydat ma być oceniany – wolność kontra etatyzm.
Jeśli kandydat uchyla się, unika jasnej odpowiedzi i ukrywa się za stertą przypadkowych konkretów, musimy zsumować te konkrety i stosownie go ocenić. Jeśli jego stanowisko jest mieszane, musimy ocenić je pytając – czy będzie on chronił wolności czy niszczył jej resztki? Czy przyspieszy, opóźni czy zatrzyma marsz w stronę etatyzmu?