Mit Skandynawii: mini-recenzja książki Nimy Sanandaji
Autor: Paweł Jankowski
Korekta: Mateusz Błaszczyk
Skandynawia w dalszym ciągu pozostaje obiektem westchnień dla światowej lewicy. Jawi się lewicowcom jako koronny dowód na to, że pomyślna implementacja rozwiązań socjalnych jest możliwa. Dla entuzjastów państwa opiekuńczego – także tych z polskiego podwórka – Szwecja czy Dania stanowią wzór do naśladowania. Istotnie: kraje skandynawskie, choć niepozbawione wad, pod wieloma względami mogą zachwycać widocznymi owocami na polu społecznym i gospodarczym. Powszechny entuzjazm wobec nordyckiego dobrobytu zwykle przysłania źródło skandynawskiego bogactwa i prowadzi do błędnych wniosków na temat pożądanego kierunku rozwoju gospodarczego. Nima Sanandaji, szwedzki badacz kurdyjskiego pochodzenia, w swojej publikacji rozwiewa mity dotyczące państw skandynawskich i wskazuje prawdziwe przyczyny ich pomyślności, nie boi się jednocześnie przedstawić negatywnych cech skandynawskiego modelu państwa opiekuńczego.
Praca Sanandaji przede wszystkim ukazuje przekrojowo, jakie były trendy rozwoju gospodarczego państw skandynawskich od XIX wieku aż do dziś. Autor przypomina, że – wbrew wielu pospolitym sądom – kraje te nie zawsze były zorganizowane zgodnie z modelem państwa opiekuńczego. Ba, radykalna socjalna ofensywa była zaledwie krótkim eksperymentem w ich historii, a ich dzieje – począwszy od czasów rewolucji przemysłowej – były wypełnione realizacją założeń wolnorynkowego kapitalizmu. Szwedzki badacz daje czytelnikom solidną porcję merytorycznej wiedzy, która prowadzi do jednoznacznego wniosku: to nie państwo socjalne jest przyczyną bogactwa państw skandynawskich. Jest odwrotnie: ich bogactwo sprawiło, że krótkotrwały romans z modelem socjalnym nie doprowadził do znacznie poważniejszych skutków nieodpowiedzialnej polityki społecznej.
Mit Skandynawii to pozycja, która jasno i ciekawie ilustruje, w jaki sposób Skandynawia doszła do wspomnianego bogactwa. A nie stało się tak dzięki zaangażowaniu się w politykę socjalną, ponieważ kraje północnej Europy od początków rewolucji przemysłowej sukcesywnie kroczyły drogą kapitalistycznego rozwoju gospodarczego. Co więcej, przed wybuchem drugiej wojny światowej państwa te pozostawały w ścisłej czołówce najbardziej wolnorynkowych na świecie: kwitła przedsiębiorczość, a wydatki rządowe stanowiły niewielki procent PKB. Pierwsze nieśmiałe reformy socjalne zaistniały w latach trzydziestych XX wieku, jednak prawdziwa ekspansja państwa opiekuńczego rozpoczęła się cztery dekady później, a zakończyła – circa – na początku lat dziewięćdziesiątych. Autor książki przypomina, że – wbrew obiegowym opiniom – aktualnie trwa mniej lub bardziej śmiały odwrót od socjalnego eksperymentu, który trwał z grubsza dwadzieścia lat i realnie pogorszył gospodarcze notowania Skandynawii.
Nowością, z jaką może się spotkać czytelnik w książce szwedzkiego badacza, jest również opis kultury pracy panującej w świecie nordyckim, która – obok leseferystycznego kapitalizmu – odegrała niebagatelną rolę w rozwoju gospodarczym i kumulowaniu bogactwa. Pracowitość, zaufanie, skrupulatność – te istotne przymioty, mające swoje źródło w skandynawskim etosie pracy, nie tylko sprzyjały konsekwentnemu gromadzeniu bogactwa, lecz także pozwoliły uniknąć znaczących nadużyć w pierwszej fazie rozwoju państwa opiekuńczego. Tam, gdzie etos pracy ganił hochsztaplerstwo, wśród beneficjentów polityki socjalnej odsetek cwaniaków i krętaczy faktycznie nie był znaczący – a przynajmniej nie na tyle, aby od razu doprowadzić do kryzysu państwo dysponujące tak wielkim nagromadzonym wcześniej bogactwem. Sanandaji podkreśla jednak wyraźnie, że owa kultura pracy funkcjonowała na długo przed wprowadzeniem modelu skandynawskiego państwa opiekuńczego. Okazuje się, że Amerykanie szwedzkiego pochodzenia, których przodkowie wyemigrowali do USA, nim w Szwecji rozwinęło się państwo opiekuńcze, również wyróżniają się większym bogactwem na tle pozostałych amerykańskich współobywateli. Zjawisko to może być jednym z dowodów na istnienie skandynawskiego etosu pracy, który w żaden sposób nie jest powiązany z polityką państwa opiekuńczego.
Oprócz wyraźnie pozytywnych cech skandynawskiego życia społeczno-gospodarczego Nima Sanandaji opisuje także mniej korzystne zjawiska. Ograniczę się do przytoczenia przykładu najbardziej paradoksalnego i skłaniającego do refleksji.
Kraje skandynawskie prowadzą niemal ostentacyjną politykę równościową, aby umożliwić kobietom udział w życiu społecznym, politycznym i gospodarczym. Kraje takie jak Szwecja, Norwegia czy Dania bardzo dbają o duży odsetek kobiet zatrudnionych w sektorze publicznym. Okazuje się jednak, że w państwach tych odsetek kobiet na stanowiskach kierowniczych w sektorze prywatnym należy do najniższych w Europie (dane Eurostatu za lata 2008–2010). Gdzie natomiast odsetek kobiet-menadżerów w sektorze prywatnym jest największy? W krajach byłego bloku wschodniego (pierwsze sześć miejsc zajmują kolejno: Bułgaria, Węgry, Rumunia, Estonia, Słowenia, Litwa i Polska).
Powyższy paradoks prowadzi mnie wprost do prostego wniosku: gdzie rząd nadgorliwy, tam zwykle zawodzi. A gdzie powściągliwy, tam o wszystko zadba rynek. Tym pozytywnym akcentem kończę niniejszą mini-recenzję i zachęcam do lektury Mitu Skandynawii!