Krucjata przeciwko kryptowalutom
„Wprowadzimy taki zakaz lub pewnego rodzaju specjalne klauzule lub regulacje, aby upewnić się że zbyt wiele nieświadomych [ryzyka?] ludzi nie jest w to zaangażowanych i że nie jest to kolejna piramida finansowa.”
Po styczniowej zapowiedzi premiera Morawieckiego bałbym się inwestować w Polsce w kryptowaluty. W wywiadzie udzielonym dla Bloomberg przy okazji 48. Światowego Forum Ekonomicznego w Davos premier dał zapowiedź Armagedonu, jaki wkrótce miał nastąpić. Nawet w najczarniejszych koszmarach jednak nie śniłem o takiej skali zagłady.
Podatki od obrotu Bitcoinem i innymi kryptowalutami mogą bowiem przekroczyć… 100%, zasadniczo bez jakiejkolwiek górnej granicy.
Najzabawniejszy jest sposób, w jaki zostało to uregulowane – wytyczne Ministerstwa Finansów: https://www.mf.gov.pl/…/skutki-podatkowe-obrotu-kryptowalut…
Oznacza to, że prawo zadziała z mocą wsteczną w tym zakresie, bo zasadniczo nie wprowadzono żadnego nowego prawa, a jedynie uznano kryptowaluty za prawo majątkowe. Z bezczelnym uśmiechem można to oczywiście podsumować tekstem, z filmu „Układ Zamknięty”:
„Żyjemy w państwie prawa…”
Przechodząc jednak do detali, bo te z całą pewnością najbardziej interesują czytelników, warto rozgraniczyć tutaj obrót kryptowalutami prowadzony w formie działalności gospodarczej i przez osoby fizyczne. W pierwszym przypadku wygląda to gorzej – zasadniczo MF pozbawiło odliczenia kosztów uzyskania przychodu, gdyż jedyne możliwe do pozyskania dokumenty, nie są uznane w tej interpretacji za wystarczające środki dowodowe. Oznacza to, że kupując za kwotę 10.000 kryptowaluty dziesięć razy jednego dnia i od razu je sprzedając z zyskiem powiedzmy 0,1% na każdej transakcji przez miesiąc, to nasz przychód będzie stanowił ponad 3.000.000 złotych, bez ani gorsza kosztów możliwych do odliczenia. W tej sytuacji podatek wyniesie już pół miliona!
Warto dla dodania pikanterii podkreślić, że specjalne programy czy wyjątkowo zapaleni ludzie, potrafią wykonywać nawet po kilkaset transakcji dziennie. Kwoty w tym momencie robią się niewyobrażalne. Osoby fizyczne co prawda ten problem ominie – one za to wpadną w inną pułapkę. Oprócz uwzględnienia dochodów z krypotowalut w rozliczeniu PIT, muszą jeszcze opłacić podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC).
W czym problem?
Otóż wynosi on 1% od każdej transakcji, chyba że drugą stroną było przedsiębiorstwo, będącej płatnikiem VAT lub też zwolnionej z VAT. Oczywiście osoba fizyczna takiej wiedzy mieć nie może, stąd pojawia się pytanie – czy w takim razie musi opłacać PCC od KAŻDEJ transakcji?
Przypominam przy tym, że niekiedy wykonuje się ich setki dziennie!
W interpretacji nie ma przy tym znaczenia, czy kupna i sprzedaży dokonujemy na giełdach polskich czy zagranicznych. Oczywiście jest to temat bardzo świeży, sprzed dwóch dni i wciąż nie ma pewności co do niektórych interpretacji. To prawdopodobnie wyjdzie w praktyce ale coś mi mówi, że wyjdzie w sposób bardzo, bardzo brutalny i kosztowny dla tysięcy Polaków.
Wniosek z tego taki – trzeba było inwestować w dzieci i 500+, a nie jakieś szemrane interesy.