Kruche prawo własności

DLACZEGO PRAWO WŁASNOŚCI?

 

Jakiś czas temu było głośno o wydarzeniach w Ełku, gdzie złodziej, który postanowił ukraść napoje z lokalu z kebabem, został przez jego pracowników śmiertelnie dźgnięty nożem. Wydarzenie to było szeroko komentowane przez media i na portalach społecznościowych. Pracownicy lokalu pochodzili z Afryki i Bliskiego Wschodu, co dla motłochu stało się bodźcem do rozpętania prymitywnej kampanii uprzedzeń wobec pracowników kebabów jako potencjalnych „islamistów”. Sam lokal sprawców zabójstwa został zdemolowany przez agresywny tłum, a policja – ku przerażeniu przyzwoitych ludzi – nie reagowała na barbarzyńskie zachowania.

 

Pracownicy lokalu przekroczyli granicę obrony koniecznej, dlatego zostali słusznie zatrzymani i oczekują na kroki podjęte przez wymiar sprawiedliwości. Cała sytuacja było rozpatrywana wyłącznie w kontekście rasizmu i uprzedzeń, a nikt nie zwrócił należytej uwagi na podstawową przyczynę zajścia. Tą przyczyną była pogarda dla ludzkiej pracy, dla własności drugiego człowieka, dla produktu jego pracy.

W Internecie pojawiły się relacje ludzi, którzy siedzieli w ww. lokalu chwilę przed całym zajściem. Wynika z nich, że kilku agresywnych młodzieńców kierowało w stronę pracowników obelżywe, rasistowskie teksty. Ci jednak pokornie znosili obelgi, oddając się pracy. Na radykalną reakcję zdecydowali się dopiero wtedy, gdy naruszono ich prawo własności. A konkretnie prawo własności właściciela lokalu.

 

Prawo własności, które tak chętnie jest negowane i umniejszane przez wszelkich polityków,  zwłaszcza lewoskrętnych, to prawo tak podstawowe i naturalne jak prawo do życia. Człowiek pozbawiony swojej własności – czy to przez złodzieja, czy to przez państwo – jest człowiekiem, któremu hordy degeneratów napluły w twarz. Takiemu człowiekowi wyraźnie wysłano sygnał, że jego praca jest nic niewarta, że można zabrać mu owoce tej pracy, że jego produktywność to przywara, a nie zaleta, że jest narzędziem do zaspokajania potrzeb innych – złodzieja, państwa, bezrobotnych, samotnych matek oraz wszystkich tych, którym w imię „sprawiedliwości społecznej” się należy. Właśnie taką pogardą dla cudzej własności cechował się nieświętej pamięci Daniel, który próbował kraść, nim został ożeniony z kosą i zakończył swój plugawy żywot. To, że kilka dni później agresywny tłum zdemolował lokal, a policja nie reagowała, świadczy tylko o tym, jak daleko posunęła się moralna degeneracja społeczeństwa.

 

Prawo własności powinno być przypisane człowiekowi nie tylko ze względów etycznych, ale również praktycznych. Człowiek, który posiada swoją własność, jest istotą, która co najmniej zbliża się do niezależności i i wolności. Ten, który nie posiada, jest całkowicie zależny od innych. Jeśli od kochających ludzi, to jeszcze nie tak źle. Gorzej, gdy od kapryśnego i wrogiego kolektywu. Właśnie dlatego postulaty sufrażystek, by kobiety miały możliwość pracować, były słuszne. Wynikały wprost z dążenia do materialnej niezależności, która buduje wolność człowieka. W tym zakresie libertarianizm jest jak najbardziej sojusznikiem feminizmu. To, że feminizm w swojej obecnej postaci przyjmuje często karykaturalne formy, to osobna kwestia, której nie zamierzam tu rozpatrywać.

 

Obecnie prawo własności to tylko jeden ze sloganów, które powiewają na sztandarach i figurują      w konstytucjach, ale w rzeczywistości szanowanych coraz mniej. Zasadniczo systemy większości państw (jeśli nie wszystkich) zbudowane są na wartościach pomijających człowieczy indywidualizm. To one tworzą górę lodową, której wierzchołkiem były zajścia w Ełku. Wydarzenia te były tylko jaskrawym i brutalnym obrazem tego, czego obywatel doświadcza codziennie, a co eufemistycznie zwane jest „umową społeczną”. O ile jednak bandyci niszczący cudze mienie prędzej czy później budzą odrazę, o tyle dewastacja lub grabież dokonywana za sprawą państwowej redystrybucji już niekoniecznie.

 

W obliczu tak druzgocących aktów jak wandalizm, w dodatku połączony z bardzo prymitywnym rasizmem, racjonalny człowiek może przyjąć tylko jedną postawę – jego wrogiem nie jest Murzyn, Arab, Żyd, homoseksualista, pracodawca, rzekomy patriarchat czy mityczny neoliberalizm. Jest nim uzurpator, któremu wydaje się, że może w dowolny sposób dysponować cudzym mieniem. I władza, która nie wyprowadza uzurpatora z błędnego myślenia.

Jan Pawłowski

Może spodoba Ci się również...