Pryncypia są istotne.
Podczas obrony (lub ataku) jakiejkolwiek idei, musimy pamiętać, że błędy z nich wynikające trzeba rozumieć na niskim poziomie pryncypiów. Dwaj najwięksi mordercy w historii – państwo oraz religia, wywodzą się z niebezpiecznych fundamentów: 1) idei kolektywizmu oraz 2) wszystkich odmian „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. Obie z nich kpią (czytaj: brakuje im) z wartości, o które przecież zabiegać powinna zarówno prawica, jak i lewica: rozumu i praw indywidualnych.
Jakiś czas temu (w końcu!) zapoznałem się trochę bardziej z historią Izraela i ichniejszej (lub nie-do-końca-ich) ziemi. Krytyczna sprawa (ponadto zrozumienie jej wyjaśnia chowającą się nieco w cieni linii podziału ideologicznego polityki Zachodniej – obok prawicy/lewicy, liberałów/konserwatystów) i powinna być rozważana obiektywnie, niezależnie od nurtu kulturowego/propagandy na jakiej się wychowałeś(aś).
Ludzie powinni mieć prawo organizowania się w państwa i obrony przed każdym barbarzyńcą, który im zagraża, ale żadne państwo nie ma prawa traktować swoich obywateli nierówno bazując na czynnikach, za które ci ludzie nie są odpowiedzialni, ani nie ma prawa do wywłaszczania prywatnych własności.
Efekty akceptacji tych okropnych fundamentów widzimy na Bliskim Wschodzie. Europa najwidoczniej przechodzi właśnie powolny proces zamiany drugiego z nich na pierwsze, co wyjaśnia dlaczego dla niektórych wygląda to na #postęp, a dla niektórych jako upadek cywilizacji. Musimy zidentyfikować ideały, na których stoimy, i oczywiście wybrać poprawne – nie chowając się za wojnami subiektywności sprzeczających się ze sobą nawzajem – podczas gdy obie są złe. Tylko wtedy możemy wygrać tę Grę o Etykę. Wolność oparta o kod moralny powinna być naszym celem.