Integralność – V cnota główna
Obiektywista to osoba integralna – trzymająca się swoich zasad i przekonań, z których owe zasady wypływają. Cnota integralności/prawości [integrity] to m.in. „brak zgody na poświęcenie własnych przekonań na rzecz opinii i życzeń innych” (Rand 2015: 43). To również działanie zgodne z własnymi przekonaniami i zasadami (zob. Peikoff 2013: 259). Pamiętajmy jednak o racjonalnym kontekście każdej cnoty; należy działać zgodnie z własnymi zasadami, jeżeli są one racjonalne, jeżeli dochodzimy do nich za pomocą własnego umysłu i nie naginamy ich pod swoje widzimisię czy emocje. Owszem, może się zdarzyć sytuacja, w której dojdziemy do wniosku, że się myliliśmy. Wtedy nie trzymamy się kurczowo błędnych poglądów, tylko czym prędzej je odrzucamy – takie nastawienie jest w pełni zgodne z cnotą integralności.
Warunkiem podstawowym bycia osobą integralną jest posiadanie jakichkolwiek przekonań, zastanawianie się nad nimi, analizowanie ich, branie pod uwagę przy podejmowaniu decyzji itd. Bez przekonań jedyne co można, to kierować się swoimi emocjami lub tym, co mówią nam inni.
Obiektywista to „ekstremista”, mówi Peikoff. Nie idzie on na żadne ustępstwa, jeśli chodzi o kwestie moralne. Na gruncie etyki wszelkie kompromisy są niemożliwe (pamiętając jednak o kontekstach!), ponieważ podważają wszystko, czym się kieruje. Kompromis moralny dla obiektywisty może znaczyć jedno: zrezygnowanie z racjonalności – a ta, jak wiemy, stanowi podstawę wszelkiego moralnego działania. Kompromis oznacza działanie niezgodne ze swoimi przekonaniami – czyli działanie, które cnota integralności potępia. Godzenie się na zło w jednej sprawie oznacza bycie złem: „Być dobrym, to być dobrym przez cały czas” (Peikoff 1993: 266).
Czym innym są kompromisy dotyczące np. handlu – możemy się nie zgadzać co do ceny danego towaru i iść na pewne ustępstwa. Poza-moralne kompromisy są dopuszczalne. Nie działamy wtedy na rzecz zła.
Prawość polega na uznaniu faktu, że nie można udawać własnej świadomości, uczciwość zaś na uznaniu faktu, że nie można udawać istnienia — że człowiek jest jednostką niepodzielną, złożoną z dwóch nierozłącznych atrybutów: materii i świadomości, i że nie może pozwolić na rozłam pomiędzy ciałem a umysłem, działaniem a myślą, życiem a przekonaniami — że, niczym sędzia nieczuły na opinię publiczną, nie może poświęcać swoich przekonań na rzecz cudzych pragnień, nawet jeśli będą to błagania i groźby wykrzykiwane w jego kierunku przez całą ludzkość — że odwaga i pewność są koniecznością praktyczną, odwaga bowiem stanowi praktyczną formę wierności życiu — wierności własnej świadomości.
Atlas Zbuntowany, Ayn Rand
Integralność służy też powstrzymywaniu się w wypadku nagłych pokus. Niech Kowalski zostanie „uderzony” przez swoje emocje i odczuje potrzebę popełnienia jakiegoś złego czynu. Jeśli jest osobą integralną, to nie pozwoli, by kierowały nim emocje. Weźmie pod uwagę sytuację, w jakiej się znajduje, pełny kontekst i rozważy zły wpływ działania, na które ma właśnie ochotę: „Kiedy racjonalna osoba umocni swoje przekonania co do faktów, to pokusa zniknie (zakładając, że nie ma w Kowalskim żadnych sprzeczności na poziomie podświadomości)” (Peikoff 199: 261).
Integralność w pewnym sensie przypomina cnotę niezależności. Na gruncie obu tych cnót kładzie się nacisk na używanie własnego rozumu i działanie zgodne z własnymi konkluzjami, nie zaś ze względu na autorytety, społeczeństwo czy pojedyncze jednostki, które mówią nam, co mamy robić.
Podsumujmy.
Powiemy o Kowalskim, że jest integralny, jeśli:
- (1) posiada określone przekonania i zasady;
- (2) owe zasady muszą być racjonalne, tzn. nie mogą być wynikiem emocji – czy to cudzych, czy Kowalskiego;
- (3) działa wyłącznie w zgodzie z własnymi zasadami;
- (4) jest gotowy na zmianę swoich przekonań, jeśli dojdzie do określonych wniosków.