ANARCHO-KAPITALISTYCZNA WIZJA PAŃSTWA MURRAYA N. ROTHBARDA: Władza a wolność jednostki
Libertarianin jako orędownik wolności, jest zdecydowanym przeciwnikiem niewolnictwa. Wydawało by się, iż problem ten nie istnieje we współczesnym społeczeństwie. Jednak faktycznie rzecz biorąc, największego jego zwolennika i zarazem wykonawcę uosabia państwo.[1] Niewolnictwo bowiem jest równoznaczne ze zmuszaniem ludzi do wykonywania pracy, jakiej żąda pan i wynagradzaniem jej samym utrzymaniem lub mniejszą ilością pieniędzy, jaką niewolnik otrzymałby pracując dobrowolnie. Praca przymusowa jest zatem opłacana poniżej swej wartości rynkowej.[2]
Przykładem niewolniczej służby stanowi system poboru do wojska. Zgodnie z nim każdy pełnoletni mężczyzna zobowiązany jest do służby wojskowej w każdej chwili, gdy zostanie powołany przez rząd. Musi on być mu bezwzględnie podporządkowany, wykonywać jego rozkazy, zabijać lub narażać swe życie – państwo staje się faktycznym dysponentem jego ciała. Alternatywą takiej sytuacji jest dobrowolny pobór, albo zatrudnianie żołnierzy najemnych. Rozwiązania te jednak są mało popularne zarówno wśród ludności, jak i administracji rządowej, gdyż musiałaby ona zaoferować płace rynkowe za świadczone przez żołnierzy usługi, czego w zwyczaju robić nie zwykła.[3] Dodatkowo niewolniczy charakter ma sama struktura w armii – żadna inna profesja nie oznacza się taką ostrością kar za odmowę wykonania danego zawodu jak w wojsku, gdzie za dezercję przewidziana jest kara pozbawienia wolności, a nawet śmierci.[4]
Podobnego charakteru jest prawo antystrajkowe, uniemożliwiające pracownikom określonych branż przerwania pracy i zmuszające wbrew ich woli do jej wykonywania.[5]
Cały system podatkowy bazuje na przymusie niewolniczym. Wysokie stawki podatków sprawiają, że jednostka zmuszona jest pracować przez dużą część roku na rzecz państwa, a dopiero po spłaceniu zobowiązania może spożytkować swe pieniądze na zaspokojenie potrzeb. Dodatkowo podatnik zobligowany jest do darmowej pracy przy całej procedurze obliczenia należności podatkowej, jaką odprowadzić ma do kasy rządowej.[6]
Także system sądowniczy i prawny epatuje duchem niewolniczym. Cechują się nim takie instytucje, jak obowiązek zeznań czy stawiennictwa przed sądem. Na krytykę zasługuje także areszt osoby podejrzanej o popełnienie przestępstwa, a nie uznanej jeszcze za winną. Ponadto niemoralna jest sama kara pozbawienia wolności. W przeważającej części bowiem pozostawia ona ofiarę samej sobie, uniemożliwiając sprawcy naprawienie wyrządzonej szkody, zmuszając ją dodatkowo do finansowania pobytu w zakładzie karnym jej krzywdziciela. Prawo także, za pośrednictwem immunitetów, wyłącza odpowiedzialność sędziów bądź funkcjonariuszy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w przypadku błędnego przez nich użycia środków przymusu.[7]
Paralelą niewolnictwa jest również przymusowa hospitalizacja stosowana wobec niektórych chorych umysłowo. Choroby umysłowe są jedynie odstępstwami od norm narzuconych przez większość, stąd przymusowe leczenie osób na nie cierpiących jest wyrazem represji większości wobec mniejszości. Chorzy w rzeczywistości nie są naznaczeni nienormalnością, ale wyrażają własne wartości i poglądy, za które zostają uwięzieni w zakładach.[8]
Libertarianie stoją na straży licznych wolności osobistych. Wśród nich znajduje się wolność słowa. Oprócz tradycyjnych uprawnień obejmuje ona także niesłusznie zakazane prawo do podżegania. Według Rothbarda dopuszczalne jest podburzanie tłumu do momentu, w którym namówione osoby użyją przemocy wobec innej jednostki lub jej mienia. Ponadto zakaz taki w rzeczywistości odmawia człowiekowi przymiotu wolnej woli i traktuje go jako podległego wpływom innych. Na wolność słowa składa się również uprawnienie do pomówienia albo zniesławienia drugiej osoby, gdyż dobre imię nie jest własnością osoby pomawianej, a wyłącznie funkcją subiektywnych poglądów i odczuć innych jednostek. Tak samo żadnym ograniczeniom nie powinno podlegać prawo nawoływania do bojkotu danego produktu czy osoby. W obliczu publicznej własności dróg i ulic problemem, który nie istniałby w przypadku władania nimi przez prywatne jednostki, jest zagadnienie pikiet i demonstracji. W sytuacji takiej trudno jest stwierdzić, czyje prawa z osób utrzymujących za pośrednictwem podatków drogi i ulice, winny mieć pierwszeństwo – czy żądających ich przejezdności, czy z kolei demonstrujących.[9]
Podobnie rzecz ma się z wolnością środków przekazu – radia i telewizji. Rząd pod przymusem znacjonalizował fale radiowe i telewizyjne, przypisując sobie prawo do decydowania w drodze licencji czy koncesji o tym, kto i co ma nadawać w eterze. Państwo winno sprywatyzować fale i oddać, bądź sprzedać poszczególne kanały prywatnym właścicielom. Tylko wtedy media te, opłacane przez reklamodawców bądź abonentów, będą prawdziwie wolne i niezależne, mając możność nadawania dowolnych programów i nie licząc się z opinią władz oraz groźbą ich odwetu. Prywatni właściciele będą posiadać możliwość sprzedaży lub wynajęcia określonych częstotliwości fal, a także za pośrednictwem organów sądowych najlepszej ich ochrony przed wszelką formą wzajemnego zakłócania.[10]
Kwestia pornografii pozwala poznać stanowisko Rothbarda w stosunku do prawa. Otóż, wg niego, istota prawa nie polega na czynieniu ludzi dobrymi, szlachetnymi, sprawiedliwymi, zatem nie może ono pełnić roli narzędzia zmuszającego kogokolwiek do wyznawania pewnej koncepcji moralności. Jego celem jest wyłącznie umożliwienie legalnego użycia siły dla ochrony jednostek przed stosowaniem przymusu oraz naruszeniem ich nietykalności i własności. Stąd też wszelki zakaz rozpowszechniania pornografii uderza w prawo własności – dobrowolnego produkowania, sprzedawania, posiadania – oraz w wolność prasy. Rządzący podpierając swe działania argumentem ochrony moralności, w rzeczywistości pozbawiają człowieka możliwości bycia moralnym – pojęcie moralności ma bowiem sens jedynie wtedy, gdy jest połączone z dobrowolnym działaniem.[11]
Niedopuszczalne jest również objęcie regulacjami prawnymi dobrowolnych zachowań seksualnych, abstrahując od sytuacji, w której ofiary gwałtu słusznie uznanego za przestępstwo, traktowane są często przez instytucje szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości jak winowajcy. Wolność osobista i wolność zatrudnienia implikują prawo do prostytucji rozumianej jako nieprzymusowa sprzedaż swej pracy. Handel ciałem, jaki stara się zwalczyć rząd, jest efektem nałożonych przez niego restrykcji zakazujących prowadzenia takiej działalności. Wolność powinna także dotyczyć w takiej samej mierze tzw. kontroli urodzin – aborcji. Rothbard argumentuje, że ograniczanie najbardziej osobistej i najcenniejszej wolności kobiety, przejawiające się w możliwości decydowania o urodzeniu dziecka, jest skrajnym totalitaryzmem oraz złamaniem jej prawa do samoposiadania swego ciała. Pojawia się tu problematyczna kwestia równoznaczności przerwania ciąży z pozbawieniem życia płodu, któremu przypisuje się te same uprawnienia, co człowiekowi. Jednakże rozważyć należy pytanie, czy jakiemukolwiek człowiekowi wolno przebywać w ciele drugiej osoby bez jej pozwolenia i czy nie narusza to także prawa tej osoby do decydowania o dysponowaniu własnym ciałem. Z wolności dobrowolnej aktywności seksualnej wypływa jeszcze jeden wniosek – zakaz faworyzowania ze względu na płeć.[12]
Za absurdalne i niesprawiedliwe uznane są także przepisy zakazujące hazardu. Po pierwsze cechują się nieegzekwowalnością, a po drugie faktycznie nie są w stanie ochronić ludzi przed przepuszczeniem swego majątku. Co więcej, paradoksalnie państwo uznaje za moralne oficjalnie zalegalizowane zakłady, z których czerpie swe dochody, albo zawierane po cichu, w które ingerować nie jest w stanie, natomiast piętnuje hazard sformalizowany, ale nie poddany państwowej grabieży w postaci opodatkowania.[13]
Rothbard krytykuje ponadto paternalistyczne podejście państwa w kwestii takich używek jak narkotyki lub inne środki odurzające. Wszelki zakaz ich posiadania bądź sprzedaży uderza w prawo wyboru i ludzką wolność decydowania o własnym życiu. Argument o kryminogenności obrotu narkotykami zbywa stwierdzeniem, iż to właśnie zakazy przyczyniły się do podniesienia cen tych specyfików i pchnęły uzależnionych do popełniania przestępstw umożliwiających zdobycie środków na ich zakup.[14]
Sfera wszelkich zakazów determinuje zakres działalności instytucji odpowiedzialnych za powszechne bezpieczeństwo, jak i generuje możliwość ich korupcji. Libertarianie opowiadają się za stanowczym ograniczeniem możliwości zastosowania podsłuchu tylko do sytuacji, w której organ ścigania jest absolutnie pewny co do popełnienia przestępstwa przez daną osobę. Ponadto domagają się pociągnięcia do odpowiedzialności prawnej osób, które niesłusznie wydały decyzję o jego zastosowaniu. Stanowisko to podpierają na założeniu, iż podsłuchiwanie jest jednym z najpodlejszych sposobów naruszania prywatności i prawa własności. Mnogość przepisów penalizujących tzw. przestępstwa bez ofiary – pornografii, narkotyków i prostytucji, czyli usług i towarów dobrowolnie dostarczanych konsumentom, ale zabronionych przez rząd – napędza proceder korupcji, gdyż ogromna większość społeczeństwa uznaje je za niesprawiedliwe i niesłuszne. Zważywszy ponadto na fakt, iż odciągają one policję od prawdziwych przestępstw, libertarianie, w tym Rothbard, wysuwają postulat powszechnego dostępu do broni, dzięki któremu jednostki będą mogły skutecznie ochraniać swoje życie, zdrowie i własność. Dowodzą oni, że dostęp taki przyczyni się w rezultacie do wzrostu bezpieczeństwa, a nie jak twierdzą jego przeciwnicy, do strzelanin na ulicach.[15]
Niniejszy tekst stanowi rozdział pracy magisterskiej Radosława Wojtyszyna pt. „PAŃSTWO W KONCEPCJACH AYN RAND, ROBERTA NOZICKA I MURRAYA NEWTONA ROTHBARDA” obronionej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego.
<< Poprzedni rozdział |
Wstęp + spis treści |
Następny rozdział >> |
[1] Jak to wyraził ojciec anarchizmu, Pierre Proudhon: „być rządzonym to tyle, co być obserwowanym, nadzorowanym, szpiegowanym, kierowanym, poddanym prawu, oznakowanym, okiełznanym, zapisanym, indoktrynowanym, pouczanym, kontrolowanym, spętanym, szacowanym, ocenianym, cenzurowanym, sterowanym (…) Być rządzonym to tyle, co być ewidencjonowanym, zliczonym, otaksowanym, ostemplowanym, zmierzonym, napiętnowanym, wycenionym, licencjonowanym, autoryzowanym, pouczanym, powściąganym, spętanym, poprawianym (…) To tyle co (…) być obciążanym kontrybucjami, musztrowanym, łupionym, wyzyskiwanym, monopolizowanym, szantażowanym, uciskanym, oszukiwanym, grabionym (…) represjonowanym, obkładanym grzywnami, upodlonym, prześladowanym, zaszczutym, sprofanowanym (…) wyśmianym, wyszydzonym, zohydzonym, odartym z honoru. To jest władza; to jest jej sprawiedliwość; to jest jej moralność.” – cyt. za R.Nozick, Anarchia…, s. 26.
[2] M.N.Rothbard, O nową wolność…, s. 111.
[3] Ibidem, s. 112-113.
[4] Ibidem, s. 114-116.
[5] Ibidem, s. 116-118.
[6] Ibidem, s. 118-120.
[7] Ibidem, s. 120-124.
[8] Ibidem, s. 124-127.
[9] Ibidem, s. 129-133.
[10] Ibidem, s. 133-140.
[11] Ibidem, s. 140-142.
[12] Ibidem, s. 142-147. Co do aborcji, Rothbard opowiada się jedynie za jej legalnością, natomiast nie uznaje jej za uzasadnioną moralnie. Autor pod koniec swego życia coraz bardziej podkreślał znaczenie tradycyjnych norm moralnych i konieczność ich obrony – Ibidem, przyp. na s. 146.
[13] Ibidem, s. 148-150.
[14] Ibidem, s. 150-151.
[15] Ibidem, s. 147-148, 151-158.