ANARCHO-KAPITALISTYCZNA WIZJA PAŃSTWA MURRAYA N. ROTHBARDA: Społeczeństwo bez państwa
Krytyka państwa zbudowana na syntezie ekonomicznej argumentacji, wykazującej nieefektywność aparatu rządowego, i praw moralnych, w świetle których jakiekolwiek działanie władzy ingerujące w indywidualne wybory jednostek jest etycznie niedopuszczalne, cechuje się mocną bezkompromisowością. W parze z odrzuceniem państwa idzie zaprezentowana przez Rothbarda alternatywna koncepcja społeczeństwa anarchistycznego. Jednak sam jej autor stwierdza, iż nie można stricte przedstawić modelu społeczności opartej na dobrowolnej wymianie rynkowej, gdyż cechuje ją duża elastyczność. Mimo tego, da się ukazać podstawowe zasady, na jakich taka organizacja miałaby bazować.[1]
Pierwszą kwestią, jaką ekonomista uczynił przedmiotem swoich rozważań są drogi i ulice. Obecnie stanowią one własność publiczną, choć w rzeczywistości ich faktycznym dysponentem są organy państwowe. Taka sytuacja stwarza wiele problemów – niski poziom ich utrzymania, brak bezpieczeństwa, liczne konflikty między podatnikami na nie łożącymi, np.: dotyczące ich przejezdności i zarazem prawa do demonstrowania w miejscach publicznych. Rozwiązaniem byłaby pełna prywatyzacja dróg i usług, przynosząca wiele korzyści. Przede wszystkim prywatni właściciele zapewniliby na nich o wiele większe bezpieczeństwo, zatrudniając do ochrony agencje lub prywatną policję – tym bardziej, jeśli będą posiadać ulice, na których znajdują się liczne sklepy i punkty handlowe. W dzielnicach mieszkaniowych drogi mogłyby należeć do stowarzyszenia lub spółki utworzonej przez ich mieszkańców, albo przez niezależne przedsiębiorstwa, konkurujące ze sobą w zapewnianiu odpowiedniej jakości dojazdu do posesji. Zarówno właściciele działek mieszkalnych jak i kamienic czynszowych byliby zainteresowani utrzymaniem bezpieczeństwa na sąsiadujących ulicach – zwiększałoby ono atrakcyjność nieruchomości i jej wartość. Groźba odcięcia posesji od szlaku komunikacyjnego mogłaby być zażegnana w postaci odpowiedniej umowy kupna bądź najmu, gwarantującej swobodny dostęp do nieruchomości przez określony czas. Spontanicznej regulacji podlegałyby również przepisy dotyczące korzystania z dróg i ulic. Wstęp na nie uzależniony byłby od decyzji ich właścicieli. Naturalnie, trafić się mogą osoby podejrzliwe, ograniczające dostęp do swoich posesji, a każdą chęć wstępu poprzedzać by należało odpowiednim anonsem. Jednakże ogromna większość właścicieli chcąc zapewnić swoim nieruchomościom wysoką wartość, umożliwiłaby swobodny do nich dostęp. Niebezpieczeństwo chaotyczności przepisów ruchu drogowego oddala Rothbard stwierdzeniem, iż większość społeczeństwa przyjęłaby dotychczasowe zasady, a nowe reguły przyjmowane by były wyłącznie przez niewielką liczbę ekstrawagantów. Oczywiście należy liczyć się z możliwością pobierania przez właścicieli opłat za wstęp na ich nieruchomość. Jednakże i dziś płacimy za infrastrukturę drogową w formie wysokich podatków czy akcyz, które na dodatek są nieefektywnie wydawane przez instytucje państwowe, co można zauważyć chociażby w postaci bardzo złego stanu dróg, bądź błędnych inwestycji nie rozładowujących wysokiego natężenia ruchu. Opłaty pobierane byłyby każdorazowo przy wjeździe, bądź też w inny, wygodniejszy sposób, jak karnety i system abonamentowy – postęp techniczny umożliwia nam mnogość rozwiązań. Wysokość opłat uzależniona z pewnością będzie od natężenia ruchu, a mechanizmy rynkowe zapobiegną ich zbyt wielkim wysokościom. Właściciel, który będzie chciał zmniejszyć eksploatację swej drogi oraz obniżyć natężenie ruchu ustanowi je na wyższym poziomie, ale nawet ta sytuacja może być rozwiązana za pośrednictwem korzystania z innych środków transportu, jak przykładowo prywatna komunikacja miejska. Dodatkowo taki system opłat zapewni dobrą jakość szlaków komunikacyjnych i rozwój tych, które są rzeczywiście ludziom najbardziej przydatne.[2]
Mechanizmom wolnorynkowym podlegałyby również instytucje mające za zadanie zapewniać bezpieczeństwo – policja i wszelkiej maści agencje ochrony. W obecnej sytuacji sektor ten jest zmonopolizowany przez państwowe instytucje, w niewielkim tylko i ograniczonym zakresie dopuszczające prywatnych detektywów czy agencje ochronne. Stan ten powoduje, zdaniem Rothbarda, gigantyczne marnotrawstwo środków. Rząd bowiem nie dysponuje racjonalną metodą rozdysponowania funduszy i nie korzysta z kalkulacji ekonomicznej, posiadając jedynie świadomość ograniczoności budżetu. Wszelkie decyzje w tej dziedzinie podejmowane są w wyniku politycznych nacisków, nie zaś rzeczywistego zapotrzebowania. W postulowanym systemie każda osoba, bądź przedsiębiorstwo będzie mogło posiadać swobodny wybór sposobu ochrony z dużej ilości ofert proponowanych przez poszczególne firmy trudniące się zapewnianiem bezpieczeństwa. Firmy te miałyby bezpośredni interes w działaniu dla dobra klienta – a zatem dążyły by nie tylko do ujęcia sprawcy przestępstwa lub kradzieży, ale przede wszystkim do odzyskania zrabowanego mienia. Ochronie podlegać mogą zarówno osoby, jak i całe posesje, z ulicami włącznie. Działalność powyższych agencji w dużym prawdopodobieństwie opierać się będzie na systemie opłat abonamentowych. Płatność nie wyklucza sytuacji, w których mogłoby dochodzić w nagłych wypadkach do darmowej pomocy ze strony funkcjonariuszy firm ubezpieczeniowych w stosunku do osób nie ubezpieczonych, a same firmy dla pewnej niezamożnej grupy świadczyłyby usługi charytatywnie, wyrabiając sobie w obydwu przypadkach markę i uznanie. System prywatnej ochrony eliminowałby także groźbę wojen, których skutkami są masowe mordy i straty materialne. Firmy starałyby się zapewnić swoim klientom spokojne i niezakłócone usługi, a więc każdy konflikt byłby dla nich bardzo niekorzystny. Po drugie, jeśli dochodziłoby już do starć między agencjami to na niewielką skalę, w formie strzelanin a nie wielkich działań zbrojnych. Ponadto jeśli klienci dwóch różnych firm ochroniarskich toczyliby spór, chcącym się utrzymać na rynku firmom zależałoby przede wszystkim na ustaleniu, który z nich ma rację. W tym celu korzystałyby z pomocy prywatnych sądów lub sędziów polubownych.[3]
Jako że każda społeczność musi opierać się na pewnym uznanym przez większość systemie rozstrzygania konfliktów, ustalania odpowiedzialności za popełnione zbrodnie i wymierzania kary, także społeczeństwo anarchistyczne posiadałoby instytucje trudniące się taką działalnością. Spory dotyczące odpowiedzialności kontraktowej za złamanie umowy mogą być zażegnane już przez same zainteresowane strony, które jeśli nie dojdą do porozumienia, z pewnością skorzystają z pomocy mediatora i poddadzą się osądowi wybranego przez siebie rozjemcy. Posłuch dla swych wyroków mediatorzy i sądy arbitrażowe będą uzyskiwać drogą ostracyzmu i bojkotu handlowego, przejawiającej się w braku relacji handlowych z osobą odmawiającą podporządkowania się orzeczeniu. Między sądami obowiązywałyby zasady wolnej konkurencji – sukces odnosić będą najbardziej kompetentni, efektywni i bezstronni rozjemcy. Ponadto wolny rynek pozwalałby unikać zjawiska korupcji i ulegania naciskom jednej ze stron, gdyż potencjalni przyszli klienci korzystać będą z usług innego mediatora. Sądy polubowne będą także właściwe do rozstrzygania o odpowiedzialności za przestępstwa karne, bądź polegające na odrzuceniu orzeczenia przez stronę przegrywającą. Strona przegrywająca będzie bowiem miała możliwość złożenia apelacji od wyroku. Ani powód ani pozwany nie mogą być oczywiście zmuszeni do stawiennictwa przed sądem i mają możliwość wyboru dowolnej instytucji mającej zająć się rozpatrzeniem ich roszczenia. W wypadku, gdy sądy powoda i pozwanego wydadzą sprzeczne ze sobą wyroki, instytucje te złożą sprawę do rozstrzygnięcia wspólnie wybranemu sądowi apelacyjnemu, kończącemu tok instancyjny. W sytuacji, kiedy winny zarzucanego mu czynu odmówi poddania się wymierzonej mu sankcji, Rothbard przewiduje powierzenie kompetencji do wymierzania sprawiedliwości samym poszkodowanym, co w rzeczywistości będzie marginalnym zjawiskiem, albo wynajętym do tego firmom ochroniarskim. Dodatkowo system prywatnego sądownictwa wygeneruje powszechnie uznawany w społeczeństwie anarchistycznym kodeks praw, bazujący przede wszystkim na niedopuszczalności agresji skierowanej przeciwko osobom lub mieniu, określający uzasadnione tytuły własności i oznaczający sprawiedliwą wysokość kary.[4]
System libertariański zapobiegałby także wojnom na wielką skalę. Obecnie poszczególne jednostki bądź pewne ich grupy, utożsamiane są z narodem lub instytucją państwową. Wynikiem tego jest eskalacja działań zbrojnych także na ludność cywilną i ich majątek. Brak struktur państwowych i służącego im wojska, zastąpionych licznymi firmami ochroniarskimi i ich funkcjonariuszami eliminować będą ryzyko wybuchu konfliktów zbrojnych o masowym charakterze. Jeśli już będzie dochodziło do starć, to na stosunkowo niewielkim obszarze między bezpośrednio zaangażowanymi w nie osobami dostarczającymi usług policyjnych. Jeśli chodzi o agresję na społeczeństwo libertariańskie, pochodzącą z zewnątrz, to państwo atakujące zmuszone będzie zmierzyć się z kosztowną dla niego obroną partyzancką. Dodatkowo partyzanckie działania obronne wsparte będą najprawdopodobniej zaprzęgniętymi na ich potrzebę najnowszymi technologiami, używanymi przez prywatne firmy ochroniarskie.[5]
Prócz krytyki sprzecznych ze sobą zarzutów, jakie socjaliści stawiają kapitalizmowi – raz, że prowadzi do ubóstwa i uniemożliwia wzrost gospodarczy, drugi raz, że jest przyczyną rozwoju technologicznego wywołującego zanieczyszczenie środowiska i nadmierną eksploatację zasobów naturalnych – przedstawia Rothbard libertariańską wizję działań proekologicznych. Najlepszą ochronę zasobów widzi w prywatnej ich własności. Szeroka eksploatacja jest, jego zdaniem, wynikiem zarządzania nimi przez aparat państwowy, któremu nie zależy na ochronie ich wartości kapitałowej ze względu na niemożliwość ekonomicznego rachunku zysków i strat. Jedynie prywatni właściciele posługujący się mechanizmami rynkowymi są w stanie zapewnić im skuteczną ochronę. Poprzez chęć czerpania dochodów z zasobów naturalnych przez jak najdłuższy czas, będą oni zmniejszali wydobycie w okresie niskich cen wywołanych dużą ich podażą, by zwiększyć je w czasie niedoboru i spowodowanej nim korzystnej sytuacji cenowej. Ponadto w przypadku zasobów odnawialnych prywatna własność gwarantuje ich racjonalną rekultywację. Również wyłącznie własność prywatna może położyć kres zanieczyszczeniu środowiska. Prywatny właściciel zmotywowany chęcią jak najwyższej wartości posiadanych przez siebie dóbr – jak rzeka, jezioro, las – czynić będzie odpowiednio wysokie nakłady, by utrzymać je w jak najlepszym stanie. Możliwe jest także sprywatyzowanie powietrza, poprzez odniesienie prawa własności do płuc osób przebywających na danym terenie – wszelkie jego zatrucie różnego rodzaju gazami bądź dymami rozpatrywane będzie jako naruszenie prawa do samoposiadania ciała, do jakiego dochodzi w momencie wdychania zatrutego powietrza.[6]
Kończąc przedstawienie anarcho-kapitalistycznej wizji społeczeństwa należy zwrócić uwagę na fakt, iż Rothbard nie gloryfikuje natury ludzkiej. Nie twierdzi on, iż wprowadzenie rozwiązań libertariańskich rozwiąże wszystkie problemy, ani że wyeliminuje ludzkie ułomne skłonności. Zniesienie państwa nie zaprowadzi raju na ziemi, ani nie wykreuje nowego typu człowieka pozbawionego wad. Uważa jedynie, że taki system, wywodzący się z mechanizmów wolnorynkowych, będzie maksymalizował okazje do zaistnienia pozytywnych aspektów ludzkiej natury, a zmniejszał prawdopodobieństwo wystąpienia tego, co w niej złe.[7]
Niniejszy tekst stanowi rozdział pracy magisterskiej Radosława Wojtyszyna pt. „PAŃSTWO W KONCEPCJACH AYN RAND, ROBERTA NOZICKA I MURRAYA NEWTONA ROTHBARDA” obronionej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego.
<< Poprzedni rozdział |
Wstęp + spis treści |
Następny rozdział >> |
[1] M.N.Rothbard, Społeczność bez państwa – dostępne na http://sierp.tc.pl/wlodek/mrliberty.htm (stan na 3.VI 2006); patrz też Ł.Machaj i M.Machaj, Murray N. Rothbard, s. 159-160.
[2] M.N.Rothbard, O nową wolność…, s. 259-274.
[3] Ibidem, s. 275-283.
[4] Ibidem, s. 283-298; patrz też M.N.Rothbard, Społeczność bez państwa oraz Ł.Machaj i M.Machaj, Murray N. Rothbard, s. 161-163. O tzw. ładzie naturalnym czytaj też w H.H.Hoppe, Demokracja…, rozdział 12.
[5] M.N.Rothbard, O nową wolność…, s. 302-306. Rothbard krytykuje także odejście od tzw. praw wojny przez współczesne państwa na rzecz wojny totalnej, oraz koncepcję bezpieczeństwa powszechnego, które daje możliwość do rozszerzania konfliktów zbrojnych. Ponadto za niedorzeczny uznaje zwrot „agresja” stosowany w stosunku do państwa – ten bowiem może być rozpatrywany jedynie na poziomie indywidualnym. – ibidem, s. 334-332. Jednocześnie Rothbard będąc zwolennikiem polityki izolacjonizmu, ostro atakuje działania USA na polu międzynarodowym, nazywając je imperialistycznymi. Dziwnym wydaje się jego podejście do polityki Związku Radzieckiego, zgodnie z którym ZSRR w swych posunięciach kierował się właściwie chęcią utrzymania bezpieczeństwa swoich granic (również w wojnie polsko-bolszewickiej). – ibidem s. 342-372.
[6] Ibidem, s. 307-332.
[7] M.N.Rothbard, Społeczność bez państwa; zob. też .Machaj i M.Machaj, Murray N. Rothbard, s. 163.