Anarchia czy państwo? Wybór nie tak oczywisty

Anarchia czy państwo? Wybór nie tak oczywisty…

Robert Nozick w swojej książce ,,Anarchia państwo i utopia” zwrócił uwagę na jedną niezwykle ważną kwestię. Mianowicie na to, iż kiedy ludzie myślą o anarchii,  to zawsze wyobrażają sobie jej najgorszą wersje, natomiast kiedy myślą o państwie to w głowie zawsze pojawia się najlepsza. Takie postawienie sprawy powoduje, że o anarchii myślimy niezmiennie z negatywnymi uczuciami, natomiast państwo maluję się nam w jego idealnym stanie, kiedy za każdym razem możemy liczyć na sprawną państwową policję, na sprawiedliwe sądy oraz skuteczne wojsko. Doświadczenie pokazuje jednak, że jest to myślenie życzeniowe, które ma niewiele wspólnego ze stanem faktycznym.

Trzeba przyznać, że spostrzeżenie dokonane przez Nozicka jest niezwykle ciekawe. W zestawieniu najgorsza-anarchia kontra najlepsze państwo, anarchia przegrywa, jednakże co jeśli porównywalibyśmy tylko skrajne wersje, czyli najgorsze państwo z najgorszą anarchią i idealne państwo z idealną anarchią? Przykładowo zestawmy Związek Sowiecki pod rządami Józefa Stalina i rzeczywistość przedstawioną w pierwszym lepszym westernie, w którym krew się leje strumieniami, a trup pada gęsto. Jako przykład anarchii biorę filmową fikcję, a to dlatego że jest ona doskonałym zobrazowaniem naszych najgorszych wyobrażeniem o niej. Zestawiając państwo i anarchię w taki sposób, dochodzimy do ciekawych wniosków, ponieważ wybór pomiędzy państwem, a anarchią nie jest wcale tak oczywisty jakby się to na początku wydawało.

Można by nawet rzec, że mając taki wybór większość ludzi wybrałaby opanowany przez bandytów dziki zachód, a nie rządzony przez komunistów Związek Sowiecki. Sprawa robi się jeszcze ciekawsza, jeżeli uświadomimy sobie, że Związek Sowiecki faktycznie istniał, a filmowy dziki zachód to wymysł hollywoodzkich scenarzystów, którzy nawiasem mówiąc w dużej mierze byli ideowymi komuchami. O ile miliony pomordowanych w porewolucyjnej Rosji są faktem, to trup ścielący się gęsto na dzikich preriach zachodu już nie. Historycy podają, że ilość zabójstw w legendarnym miasteczku Tombstone w najgorszym roku wynosiła pięć.  W innych miastach i miasteczkach było jeszcze bezpieczniej, przykładowo w Dodge City w latach 1876-1885 dokonano piętnastu zabójstw. Tak więc faktyczny obraz dzikiego zachodu różni się od tego, który od przeszło stu lat starają się nam wcisnąć twórcy westernów. Kończąc ten wątek przywołam jeszcze postać Buffalo Billa, czyli legendę dzikiego zachodu, słynnego awanturnika i poszukiwacza przygód, który jak twierdził był, aż 137 razy ranny, jednakże prawda o jego życiu była taka, że ranny był tylko raz…

W obecnych czasach, gdy nie ma już praktycznie terenów, które z jednej strony byłyby  wyłączone spod  z jurysdykcji państw, a z drugiej nadawałyby się do zamieszkania, wszelkie rozważania na temat anarchii są stricte teoretyczne. Musimy przy nich pamiętać, że żyjemy w państwie, które prowadzi zakrojoną na ogromną skalę kampanię propagandową wymierzoną w anarchię. I to anarchię w każdej postaci, rozumianą jako mniejszą rolę państwa, a większą wolnego rynku. Przykładowo, jeżeli ktoś postuluję deregulację gospodarki to od razu pojawia się argument przeciw anarchii, a na rzecz planowanego porządku. Nie można zderegulować zawodu lekarza, ponieważ to spowoduje chaos i brak bezpieczeństwa dla pacjentów; nie można pozwolić, aby ludzie budowali sobie domy wobec własnego uznania, ponieważ nie będą bezpieczne; nie będzie porządku, nie będzie bezpiecznie, zapanuje chaos itd. itd.

O ile na rzecz deregulacji gospodarki lobbuje coraz więcej osób to, praktycznie wszyscy uznają, że są pewne ,,strategiczne” i ,,podstawowe” zadania państwa, bez których zapanowałby kompletny chaos. Najbardziej ,,strategicznymi” i ,,podstawowymi” zadaniami państwa jest oczywiście triada: policja, wojsko, sądy. W ich przypadku nawet największy wolnościowiec, zacznie posługiwać się pro-państwową propagandą o chaosie. Kwestia powyższej triady jest o tyle ciekawa, że instytucje, które ona obejmuje de facto nie działają!

Policja - Wikipedia, the free encyclopedia

Policja, która na chroni?

Czy policja Cię kiedykolwiek od czegokolwiek ochroniła? Czy kiedy ukradli Ci samochód lub okradli mieszkanie, policja złapała sprawcę? Odpowiedź jest brutalna, policja ma bowiem, w głębokim poważaniu przestępstwa przeciwko zwyczajnym ludziom. Kiedy okradną Ci mieszkanie, to policja nie znajdzie złodzieja, a nawet gdyby go jakimś cudem znalazła, to dla ciebie to i tak bez znaczenia, ponieważ on już dawno pozbył się ukradzionych rzeczy i teraz może spokojnie iść do więzienia, w którym będzie przebywał za twoje pieniądze! Kontakt zwyczajnych ludzi z policją ogranicza się do: a) kontroli drogowych dokonywanych przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, kiedy to musimy dmuchać w balonik i szukać trójkąta w bagażniku; b) nerwowego rozglądania się wokół siebie, kiedy przechodzimy przez pasy, na czerwonym świetle i to w miejscu gdzie sygnalizacja świetlana jest potrzebna jak psu piąta noga; etc. etc. Nasza bohaterska policja nie ma oczywiście czasu na zajmowanie się tak prozaicznymi sprawami jak kradzież roweru, czy poszukiwanie sprawcy wypadku drogowego. Oni zajmują się rzeczami ,,poważniejszymi”, czyli poszukiwaniem narkotyków i nielegalnych miejsc uprawiania hazardu oraz tzw. przestępstwami gospodarczymi. Problem polega na tym, że w powyższych ,,przestępstwach”, albo nie ma ofiary, albo jedyną ,,ofiarą” jest państwo. Czy z naszego punktu widzenia państwowa policja jest nam do czegokolwiek potrzebna? Skoro jej faktyczne działania ograniczają się do utrudniania nam życia? Są oczywiście chwile, gdy potrzebujemy usług policyjnych, jednakże wtedy okazuje się, że albo ich nie ma, albo nic nie mogą. Czy prywatna policja na wolnym rynku, mogłaby działać gorzej od państwowego molocha?

Sądy stojące na straży sprawiedliwości?

Działalność państwowych  sądów polscy obywatele oceniają jeszcze niżej od działalności państwowej policji, co oczywiście nie przeszkadza im sądzić, iż gdyby tych nieudolnych sądów nie było, a zostałyby one zastąpione przez sądy prywatne, to nieuchronnie zapanowałyby chaos i bezprawie. Z sądami sprawa ma się podobnie jak z policją, niby są niezbędne, niby w teorii realizują ,,strategiczne” i ,,podstawowe” zadania państwa, ale w praktyce obywatele z nich nie korzystają. Każdy człowiek, któremu się powie, że ten czy tamten jego problem, może rozwiązać sprawa sądowa, stwierdzi, że od sądów woli się trzymać z daleka.

Oczywiście należałoby tu rozróżnić sprawy karne i cywilne. Jeżeli chodzi o te pierwsze to praktycznie wszystkie są inicjowane z urzędu, czyli de facto człowiek może jako ofiara takiej sprawy nie chcieć, ale i tak ją dostanie, ponieważ państwo czuwa nad porządkiem publicznym, a ten porządek wymaga, aby każde przestępstwo było osądzone, niezależnie od tego co o tym sądzi ofiara. Ofiara o wyroku dla sprawcy przestępstwa i tak się nie dowie, jednakże ciąży na niej obowiązek złożenia zeznań, zarówno w postępowaniu przygotowawczym jak i na rozprawie. A za składanie fałszywych zeznań – w przeciwieństwie do oskarżonego – grozi ofierze odpowiedzialność karna. Jeżeli już jesteśmy przy odpowiedzialności to sędziowie z kolei nie ponoszą żadnej za swoją pracę i niedorzeczne wyroki, które wydają.

Natomiast jeśli chodzi o sprawy cywilne, to można się oczywiście o rozliczne kwestie sądzić, jednakże długość takich rozpraw, jakość orzekania oraz skomplikowane prawo skutecznie odstraszają zdecydowaną większość ludzi od dochodzenia sprawiedliwości przed obliczem temidy. Polskie prawo składa się bowiem z niezliczonej ilości ustaw i nawet jeśli dotrzemy do unormowania prawnego, które nas interesuje to i tak jest pewnie jeszcze inne unormowanie sprzeczne z tym pierwszym.

Większość z nas nie ma jakichkolwiek spraw w sądzie, ponieważ państwowe sądy staramy się omijać szerokim łukiem. Ich działalność oceniamy jednoznacznie źle, jednakże co ciekawe to nie skłania nas do refleksji, że może lepiej by było urynkowić usługi sądownicze? Oczywistą sprawą jest bowiem to, że wszystkie usługi, którymi zajmuje się państwo są wykonywane źle, natomiast wszystkie wykonywane przez rynek dobrze. Aby zaciemnić tę oczywistość setki tysiące nauczycieli oraz tzw. autorytetów naukowych zatrudnionych na państwowych posadkach wmawia nam, że państwo musi się tym zajmować, bo rynek zwyczajnie nie da sobie rady. Słuchając takich wywodów nie zapominajmy, że jak na razie to państwo sobie z niczym nie radzi, a rynek wręcz przeciwnie. I nie zapominajmy kto tym ludziom płaci i czego wymaga w zamian.

Mityczne wojsko

Wojsko Polskie (Polish Army Parade) | Explore włodi's photos ...

Z trzech podstawowych zadań państwa, to obrona wojskowa jest najbardziej enigmatyczną, o ile bowiem, jeszcze znajdzie się jakiś obywatel, zadowolony z pracy policji lub z pracy polskich sądów (szczególnie, gdy sam jest pracownikiem wyżej wymienionych instytucji) to o wojsku trudno właściwie coś konkretnego powiedzieć. O sądach czy policji możemy powiedzieć, że działają źle, natomiast wojsko nie działa wcale. W Polsce podatnicy utrzymują obecnie około stu tysięcy żołnierzy, którzy teoretycznie mają nas bronic przed zakusami obcych państw. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w praktyce te sto tysięcy nie dałoby nam żadnej ochrony, co ostatnio podkreślił w mediach nawet jakiś generał, nie kryjąc przy tym samozadowolenia, że go pokazują w telewizji.

Podsumowując: państwo ma trzy zasadnicze zadania do wykonania, a mianowicie: ochronę obywateli przed przestępcami, ochronę przed wojskami innych państw oraz ochronę prawną. Z żadnego z powyższych zadań się nie wywiązuje. Sprawna policja, sprawiedliwe sądy i skuteczne wojsko są fikcją. Ludzie wysuwają hipotezę, jakoby wolny rynek miał sobie nie poradzić  z wyżej wymienionymi usługami, nie zauważają natomiast, że państwo nie radzi sobie z nimi w rzeczywistości, i to nie jest hipoteza tylko fakt.

DAMIAN KUBIAK | Najwyższy Czas!

Może spodoba Ci się również...