Zgubna logika kolektywistów

Polak, imigrant ekonomiczny, katolik, zgwałcił i zamordował kobietę w Wielkiej Brytanii!

Oburzający tytuł. Co zasadniczo obchodzi nas w kontekście tego czynu wyznanie, pochodzenie, czy to jak znalazł się w Londynie? Tytuł wskazuje, że to wszystko było ze sobą ściśle powiązane. Dodajmy inne wariacje tego tytułu: Polak zgwałcił i zamordował. Katolik zgwałcił i zamordował. Imigrant ekonomiczny zgwałcił i zamordował. Zadajmy sobie jednak pytanie czy zrobił to dlatego, że był Polakiem, katolikiem, albo imigrantem ekonomicznym? Najprawdopodobniej nie miało to żadnego związku z popełnioną zbrodnią. Dużo istotniejszą z punktu danej sprawy rzeczą są motywy – zabił dla pieniędzy, z zemsty, w afekcie – ale ostatnio chyba mniej się to sprzedaje.

Nie, religia interesuje nas tylko, jeżeli był to muzułmanin. Pół biedy, gdyby chodziło tylko o czyny faktycznie umotywowane religijnie, ale tak oczywiście nie jest. Pochodzenie obchodzi nas tylko wtedy, gdy była to osoba spoza Europy, najlepiej z Afryki lub Azji Mniejszej, a przybyć powinien razem z wielką falą migracyjną. Najlepiej zaś, gdy to wszystko występuje razem.

Kolektywne ocenianie danych grup, czy rzutowanie pojedynczych przypadków na całość, to oczywista, banalnie prosta zagrywka, mająca na celu polaryzację społeczeństwa, wybielenie się lub oczernienie innych. Przecież, odwołując się do tytułu ze wstępu, reszta Polaków, katolików czy imigrantów ekonomicznych nie miała nic wspólnego z przywołanym czynem. Po co przywoływać te zbiorowości?

Za dużo w naszym świecie jest myślenia kolektywnego, kolektywnej winy i kolektywnych osiągnięć.

Nie będę przepraszał za Jedwabne, bo nie przyłożyłbym do równie okropnej zbrodni ręki. Nie żyłem w tamtych czasach, nie miałem żadnego wpływu na te wydarzenia. Nie będę wymagał Ukraińca, by przepraszał mnie za Wołyń. Nie żyłem w tamtych czasach, nie straciłem tam nikogo bliskiego, a nawet gdybym, to ten losowy, współczesny mi Ukrainiec nie miał żadnego wpływu na te wydarzenia – nie żył w tamtych czasach.

Antagonizowanie ludzi i narodów jest opłacalne dla polityków, populistów. Łatwiej kontrolować zmanipulowany i zaszczuty naród, łatwiej napędzać cały kolektyw na drugi, niż pojedyncze jednostki na siebie. Żaden polityk, choćby najbardziej szalony, nie spróbuje nam sprzedać bajki, że zły jest każdy muzułmanin, Żyd, Ukrainiec, ateista czy uchodźca. Będą rzutować jednostkowe przypadki na cały kolektyw, nawet przywołując dawne zbrodnie, gdzie kaci dawno gryzą już piach.

Zabawne jest to, jak w tym żonglowaniu kolektywami łatwo się pogubić. Osoby, które w przypadku przestępstw na pierwszym planie stawiają religię (o ile przestępcą jest muzułmanin) nie wspomną o niej z pewnością, gdy dokona tego wyznawca innej religii. Mało tego, taka zbrodnia nawet ich nie zainteresuje, bo nie dokonał jej ich kolektywny wróg. Jakby dla ofiar miało to jakiekolwiek znaczenie…

Mateusz Morawiecki dwa dni temu stwierdził w Berlinie, że za wydarzenia z marca 1968 roku odpowiadają komuniści, nie Polacy, bo wtedy nie było państwa polskiego. Interesująca koncepcja historyczna, przypominająca bardzo retorykę zaborców. Nie ma Polski, nie ma więc Polaków, proste? Już z tym zdaniem z pewnością tak ochoczo by się nie zgodził…

Od strony geopolitycznej – III RP weszła jako prawny następca i dziedzic PRL. Nie jest tworem nowym, który odwołuje się bezpośrednio do II RP, nie przywrócono tamtejszego prawa, nie zerwano wszystkich umów podpisanych w czasach słusznie minionych, ani nawet nie rozliczono w żaden sposób ówczesnych dygnitarzy.

Od strony historycznej – fakt, że PRL nie był w pełni niezależnym tworem nie ma tutaj znaczenia. Miały one miejsce na fali ruchów nacjonalistycznych, nie były odgórnie zarządzone przez polskich komunistów. No właśnie – jakiej narodowości jest polski komunista? Komunistycznej? Pan premier chyba nie raczy sugerować, że w KC PZPR byli sami Rosjanie, albo że poglądy komunistyczne z automatu odbierają obywatelstwo? Na jakiej podstawie?

Wyobraźmy sobie reakcję obecnego rządu, gdyby u naszych zachodnich sąsiadów wybory wygrała podobna im partia. Pewnego dnia kanclerz powołany z jej ramienia stwierdziłby, że za Holocaust odpowiedzialni są naziści, nie Niemcy. Mimo innej sytuacji politycznej, wypowiedzi byłyby równie absurdalne, nieprawdaż? Jednakże wtedy żonglerka kolektywnym myśleniem przybrałaby obrót niekorzystny dla naszych włodarzy, stąd całkowicie by ją potępili, prawdopodobnie zaznaczając, że owszem, nazistów – ale niemieckich. A skoro tak, to czemu nie komunistów – polskich? Oczywiście wchodzę tutaj w retorykę polityków, którzy uwielbiają generalizować i obwiniać kolektywy, trochę na przekór własnym poglądom i przekonaniom – ale jak próbują generalizować i atakować w ten sposób, to niech chociaż wysilą się, by robić to bardziej logicznie i skrupulatnie.

Może spodoba Ci się również...