Wywiad z Jakubem Wozinskim, autorem „Dziejów kapitalizmu”

Jakub Wozinski − pisarz, publicysta, zdeklarowany wolnościowiec i zwolennik wolnorynkowego kapitalizmu. Publikował m.in. w tygodniku „Najwyższy CZAS!ˮ, prowadzi „Nie-lewicowy blog anty-prawicowyˮ oraz „Nie-prawicowy blog anty-lewicowyˮ. Autor trzech książek wydanych przez wydawnictwo PROHIBITA: „Historia pisana pieniądzemˮ, „To NIE musi być państwoweˮ i najnowszej pracy „Dzieje kapitalizmuˮ.

Czym jest tak naprawdę kapitalizm? Czy naprawdę narodził się wraz z rewolucją przemysłową? Czy powstanie tego systemu rzeczywiście zawdzięczamy protestantyzmowi? Czy istnieje w ogóle jeden kapitalizm − czy też mamy do czynienia z różnymi typami kapitalizmów? I wreszcie: czy słowo „kapitalizmˮ słusznie kojarzy się tak wielu z wyzyskiem, chciwością i łamaniem praw człowieka?
Na te i inne pytania znajdziecie Państwo odpowiedź w monumentalnej pracy Jakuba Wozinskiego pt. „Dzieje kapitalizmuˮ, w której autor odnosi się krytycznie do wielu powszechnie i bezwiednie przyjmowanych poglądów na temat kapitalizmu i podejmuje polemikę z tezami jednego z najbardziej wpływowych współczesnych historyków Nialla Fergusona.


  1. Słowo kapitalizm nie ma zbyt dobrej reputacji: w wielu środowiskach kojarzy się głównie z wyzyskiem, chciwością, łamaniem praw człowieka. Pana najnowsza książka nosi jednak tytuł Dzieje kapitalizmu, a sam tytułowy „bohaterˮ nie jest w niej głównym oskarżonym. Jaki był główny powód podjęcia się tej − nie ukrywajmy − kontrowersyjnej tematyki?

Idea prawdziwego kapitalizmu fascynuje mnie, od kiedy tylko pamiętam. Już jako nastolatek zastanawiałem się, gdzie funkcjonuje prawdziwa wolność gospodarcza, kto jest najbardziej konsekwentnym wolnorynkowcem i czym tak naprawdę jest kapitalizm. Swoją ciekawość zaspokoiłem w sporej mierze dzięki lekturze książek Murraya Rothbarda, ale mimo wszystko nadal odczuwałem pewien intelektualny głód, gdyż brakowało mi książki, która pokazywałaby kapitalizm w pełnej perspektywie historycznej: skąd się wziął, gdzie funkcjonował, dlaczego czasami się degeneruje. W końcu postanowiłem sam coś takiego napisać.

Moim zdaniem kapitalizm to jedno z najbardziej fascynujących zagadnień filozoficznych i chciałbym, aby moja książka była odebrana jako hołd wobec idei prawdziwego kapitalizmu. Choć wielu osobom po lekturze książki będzie się zapewne wydawało, że przynależę do grona wrogów kapitalizmu i że jestem wobec niego zbyt krytyczny, w rzeczywistości chciałem, aby za sprawą Dziejów wszyscy poznali prawdziwy, rzadko proponowany ideał kapitalizmu bezpaństwowego.

 

  1. W powszechnej świadomości historia bardzo często jawi się jako nieustanny, wciąż przyspieszający i niemożliwy do zatrzymania postęp: jako wychodzenie z czasów ciemnoty, zabobonu, brutalności i wojny ku oświeceniu i powszechnemu dobrobytowi. Często uważa się, że ten postęp jest niemalże prawem natury, a ludzkość samoistnie w każdym kolejnym pokoleniu odrzuca zacofanie swoich przodków i idzie ku lepszemu jutru. W Dziejach kapitalizmu podważa Pan ten idylliczny obraz. Co Pana do tego skłoniło?

Wydaje mi się, że nie tylko podważam ten właśnie obraz, ale kreślę zdecydowanie kontrrewolucyjną tezę, iż wcale nie żyjemy w tak wspaniałej epoce, lecz mamy do czynienia z prawdziwym wynaturzeniem, chorobą wywołaną przez inflacyjne oszustwo. Według mnie cały projekt Oświecenia, cała idea nowożytności rozumianej jako przezwyciężenie starych zabobonów, o których Pan wspominał, to pochodna zdegenerowanego kapitalizmu państwowego. Na dobrą sprawę wszystko zaczęło się od ustanowienia w 1694 roku Banku Anglii i wykorzystania mechanizmu tworzenia pieniędzy ex nihilo do serii podbojów, a następnie do nadnaturalnego, przypominającego nowotwór rozrostu gospodarki przemysłowej, co zaowocowało wybuchem rewolucji przemysłowej. Dlatego dziś żyjemy w epoce, w której ludzkość stała się uzależniona od stałego, sztucznego zwiększania podaży pieniądza. Mamy do dyspozycji wspaniałą technologię, lecz jednocześnie żyjemy w strasznie brutalnych czasach. Pod wieloma względami nie dokonał się więc żaden postęp, lecz regres, gdyż średniowieczne ekscesy władców w zakresie zmiany stopy menniczej absolutnie bledną wobec wielkiego oszustwa, na jakim oparty jest współczesny światowy system finansowy.

  1. Jednym z najbardziej wpływowych historyków finansów jest dzisiaj Niall Ferguson. W Dziejach kapitalizmu podejmuje Pan polemikę z jego tezami. Jakie są Pana główne zarzuty wobec przedstawianej przez niego wizji historii?

Ferguson to osoba przynależąca do politycznego establishmentu posiadającego istotny wpływ na losy tego świata . To regularny uczestnik spotkań światowych elit kapitalizmu państwowego, który poddaję surowej krytyce (takich jak Grupa Bilderberg, Rada Stosunków Międzynarodowych itd.). Trudno byłoby więc o to, abym podzielał jego wizję świata oraz kapitalizmu. Z jednej strony szanuję jego erudycję i bogaty materiał faktograficzny, którym się posługuje, a z drugiej strony uważam jego teorie za kontynuację najgorszych tradycji cynicznego, brytyjskiego imperializmu. Zresztą nawet średnio oczytanego czytelnika jego dzieł musi nieco zastanawiać chociażby to, że Ferguson wypowiada się ciepło zarówno o Adamie Smithie, jak i Johnie Maynardzie Keynesie.

  1. Po zapoznaniu się z tytułem większość czytelników mogłaby się spodziewać, że narracja Pana książki rozpocznie się w epoce nowożytnej, w czasie rewolucji przemysłowej, nie wcześniej niż na przełomie XVII i XVIII wieku, a być może jeszcze później. Pan jednak rozpoczyna swoją historię − historię kapitalizmu! − od roku tysięcznego. Co skłoniło Pana do zapuszczenia się tak daleko w głąb dziejów?

Sięgnięcie do początków drugiego tysiąclecia miało na celu pokazanie prawdziwych źródeł kluczowych zjawisk zwyrodniałego kapitalizmu państwo
wego, takich jak choćby bankowość rezerw cząstkowych, dług publiczny czy też rynek państwowych obligacji. Te rzeczy pojawiły się na Zachodzie jeszcze zanim Kolumb wyruszył w swoją podróż. Ponadto, chciałem ukazać działanie pewnych mechanizmów, które są wspólne dla wszystkich czasów. Tak jak imperium Habsburgów miało swoich Fuggerów, tak później Imperium Brytyjskie Rothschildów, a Stany Zjednoczone Rockefellerów. Dzięki tej perspektywie współczesność staje się lepiej zrozumiała. Gdybyśmy opowieść o kapitalizmie zaczęli 200 lat temu, siłą rzeczy i tak pojawiłyby się pytania, skąd się to wszystko wzięło.

  1. Czy gdyby była taka możliwość, zgodziłby się Pan na debatę na temat dziejów kapitalizmu ze szkockim historykiem, do którego tez się Pan odnosi? Czy doszłoby do pojedynku Wozinski−Ferguson?

Zachowajmy pewien umiar: Ferguson na co dzień obraca się w towarzystwie prezydentów, prezesów i wysokiej rangi polityków, a ja jestem wciąż młodym libertariańskim publicystą z peryferyjnego (z punktu widzenia Szkota) kraju. Gdyby się zgodził, to oczywiście byłoby miło, ale szanse na taką konfrontację są raczej czysto teoretyczne.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Może spodoba Ci się również...