Pracować mądrze, czyli nie pracować!
Wyobraźmy sobie hipotetyczną rodzinę państwa Randańskich, modelowy przykład 2+2, w którym jedno z rodziców pracuje i zarabia dwie trzecie średniej krajowej. W pewnym momencie, gdy dzieci nie są już maleńkie, logicznym sposobem na poprawę bytu rodziny wydawałoby się pójście drugiego z rodziców do pracy. Jeżeli udałoby mu się znaleźć zatrudnienie za tę samą pensję, to wzrost dochodów w rodzinnym budżecie byłoby aż o 100%! Stopa życiowa rodziny uległa by ogromnej poprawie, nie mówiąc już o tym, że konsekwencje byłby również widoczne w przyszłości! Kariera zawodowa obojga mogłaby z czasem zapewnić im lepsze zarobki, będą mieć wyższą emeryturę na starość, a także oboje pewną niezależność finansową od siebie nawzajem – i osobne budżety np. na realizację hobby.
Aktywność zawodowa jednak spada, zwłaszcza wśród młodych Polek, którym statystycznie do przyjętego modelu może być najbliżej. Skąd wynika ta nowa, nielogiczna niechęć? A co, jeżeli jest ona jak najbardziej racjonalna, wręcz podyktowana matematyką? Co, jeżeli pracować się nie opłaca?
Wyobraźmy sobie, wracając do rodziny Randańskich, że realny wzrost dochodów po podjęciu przez drugą osobę pracy, wynosiłby 22% tego, co pan lub pani R mieliby zarobić. Zamiast 3000 złotych byłoby to zaledwie 600, co już nie wydaje się tak niesamowitą liczbą. Ten przeskok jest tragiczny, znika prawie 80% tego, co miało być zastrzykiem dla tej, wcale nie bardzo zamożnej, rodziny. Taka sytuacja brzmi jak totalna dystopia, nie ma żadnego sensu – toteż witamy w Polsce.
Jak to się dzieje, że z 3000 nagle robi się 500 złotych? Gdzie znikają te pieniądze? Oczywiście nie wszystko przejadają podatki, chociaż i one pełnią istotną rolę. System jednak jest tak zaprojektowany, że wszelkie dodatki, zasiłki i pomoc społeczna zależą od progu dochodowego. Przy podjęciu pracy przez drugiego rodzica, od budżetu domowego należy odliczyć 500 złotych na pierwsze dziecko. Przestanie ono przysługiwać rodzinie, gdyż przekroczą próg dochodowy. Jeżeli jedna osoba w czteroosobowym gospodarstwie domowym zarabia owe 3000 brutto, to Randańscy są poniżej progu dochodowego, wynoszącego 800 złotych netto na osobę w rodzinie. Przy dwóch takich pensjach, próg zostanie przekroczony. Odliczyć należy też wszelką pomoc społeczną, która również przez zbyt wysoki dochód, przestanie od razu rodzinie przysługiwać.
Nie bez znaczenia jest też 19% podatku dochodowego, które spadnie jak grom z jasnego nieba. Oczywiście do tego dochodzą składki, które w polskim prawie uchodzą za nie-podatki… Ale od pensji i tak trzeba je odjąć. Większość składek tak naprawdę opłaca pracodawca (jest to swoista kwota brutto brutto), ale jednak część spada bezpośrednio na pracownika, co zwiększa przepaść między kwotą brutto a netto do prawie 28%.
Oczywiście, gdy już po tych wszystkich cięciach i stratach zostanie owe 22%, nie ma co się łudzić, że to będzie realny wzrost do budżetu domowego. Jeżeli dzieci są małe, dojdą koszta związane ze żłobkiem lub przedszkolem. Jeżeli do pracy trzeba będzie dojechać, dojdą koszta związane z dojazdem. Być może pojawi się konieczność, by częściej jedzenie zamawiać bądź jeść poza domem, co również będzie stanowić koszta, których wcześniej domowy budżet nie ponosił. Oczywiście mimo dodatkowych 40 godzin pracy tygodniowo, obowiązki domowe również pozostaną te same – gotowanie, sprzątanie, robienie zakupów. Większe zmęczenie, więcej obowiązków, niewielki zysk – tak wygląda polska rzeczywistość.
Przytaczane w tekście dane bardzo łatwo zweryfikować pod tym linkiem.
Ten antyludzki system został skonstruowany właśnie tak, aby ludzi utrzymywać na pewnym niskim progu życia i skrajnie utrudniać im wybicie się ponad to.
Źródła:
https://wynagrodzenia.pl/kalkulator-wynagrodzen
http://europa.eu/economy_finance/db_indicators/tab/
https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/praca/aktywnosc-zawodowa-polakow-gus-a-500-plus-program-do-poprawki/3pye7t5