Neoagoryzm jako jedyna droga do społeczeństwa bezpaństwowego

Uwaga redakcji: niniejszy tekst poświęcony jest przemyśleniu na nowo koncepcji agoryzmu, czyli idei stworzonej przez Samuela Edwarda Konkina III na przełomie lat 70. i 80. Agoryzm w zamyśle jego twórcy był propozycją konsekwentnego rozwinięcia filozofii libertarianizmu. Portal ObiektywizmPL nie legitymizuje przedstawionej poniżej idei anarchokapitalizmu, jednak uważa je za wartościowe dla zrozumienia zasad współpracy w społeczeństwie oraz przekroju idei wolnościowych.


Cel agorysty

Agoryzm jest to filozofia polityczna proponująca cel, jakim jest anarchia rynkowa. Anarchia rynkowa jest to ustrój społeczny zainspirowany dwiema tradycjami: tradycją klasycznego liberalizmu i wolnego rynku (z jego ekonomicznymi argumentami na rzecz efektywności nieskrępowanej gospodarki, rozszerzonymi jeszcze na takie funkcje państwa jak rozsądzanie sporów czy ochrona ludzi) oraz tradycją etyki anarchistycznej, która uznaje za złą władzę jednych ludzi nad drugimi. Anarchizm rynkowy jest ich połączeniem. Nie jest to utopia, która stara się zmienić człowieka, aby ten dostosował  się do jakiegoś systemu − lecz filozofia próbująca zmienić społeczeństwo tak, aby pasowało do natury ludzkiej.

Jednym z podstawowych założeń u Samuela Edwarda Konkina (twórcy agoryzmu) jest podział rynków na: białe, szare, czarne i czerwone.

Białe to domena władzy państwowej, czerwone zaś − świata przestępczego, który łamie zasadę nieagresji (mordy, gwałty i kradzieże). Zauważmy, że również biały rynek istnieje pod egidą instytucji dokonującej tych samych czy podobnych występków (pobór wojskowy, przymusowa edukacja, przymusowe leczenie, więzienie, niedobrowolne opodatkowanie, inflacja itd.). Oba to według agorystów rynki nieetyczne, których należy się wystrzegać. Natomiast czym innym są szare i czarne rynki (podział tu jest do pewnego stopnia arbitralny  − różnica odcieni − zależny od prawa miejscowego), które są w jakimś sensie nielegalne, lecz na których nie łamie się zasady nieagresji i które nie polegają na krzywdzeniu innych. Są to, w przypadku szarych rynków, działalność zwyczajnie legalna, ale polegająca na uchylaniu się od podatków i regulacji, w przypadku rynków czarnych zaś − działalność nielegalna, ale niełamiąca zasady nieagresji, czym różni się od działalności czerwonorynkowej. Ważne jest podkreślenie, że agoryści, jak zresztą wszyscy libertarianie, uznają, że nie wszystko, co legalne, jest również moralne (jak wspomniana działalność państwa) i nie wszystko, co nielegalne, jest również niemoralne. Rząd w libertarianizmie uchodzi za swego rodzaju dominującą Mafię, która zwalcza konkurencyjne gangi i konkurencyjną przestępczość.

 

Środki polityczne

Aby dojść do takiego stanu rzeczy, jakim jest anarchizm rynkowy, zaproponowano wiele dróg, jednak nie wszystkie są zgodne z libertarianizmem − i, jako niespójne z jego założeniami, są też nieskuteczne. Jedyna możliwa droga dojścia do porządku bezpaństwowego w logiczny sposób wynika z całej teorii libertariańskiej. Wszystkie inne są nieskuteczne i nie wynikają z jej założeń, a wręcz są względem niej sprzeczne.

Ludwig von Mises pisał, że aby osiągnąć dany cel, nie wystarczy bardzo go chcieć, ale trzeba jeszcze użyć do tego odpowiednich środków.

Najpierw chciałbym pokazać, że wszelkie środki polityczne są nieskuteczne, jeśli chcemy osiągnąć stan anarchii rynkowej.

Franz Oppenheimer podzielił sposoby osiągania celów na polityczne i ekonomiczne. Ekonomiczne to takie, na których nikt nie traci, a ktoś zawsze zyskuje (jak handel i produkcja), a polityczne to przymus (jak podatki), na którym ktoś zawsze traci.

Prawdziwie konsekwentny libertarianin wie, że środki polityczne są sprzeczne z jego teorią, wie też, że są nieskuteczne, bo jak można przymusić kogoś do wolności?! Konsekwentny libertarianin ruguje politykę na rzecz działań gospodarczych. Polityka libertariańska jest więc wewnętrznie sprzecznym konstruktem, a partia, która ma w nazwie epitet „libertariańskaˮ (lub coś podobnego) jest oksymoronem.

Libertarianie mający kompleks wybawcy (altruisty), który jest sprzeczny z libertarianizmem, chcą nakazać wolność innym („Dlaczego podejmować próbę ratowania świata, skoro nie potrafisz uratować nawet samego siebie?ˮ[1]) i − chcąc osiągnąć jednomyślność − unieważniają swój indywidualizm.

Więcej: spójny libertarianin krytykuje nawet sam proces demokratyczny, który legitymizuje władzę i jest w dodatku przymuszaniem współobywateli do swojej wizji świata, ponieważ nie głosujemy tylko we własnej sprawie, ale także za tych, którzy w głosowaniu przegrają − i tym samym narzucamy im własną wolę.

„Nie da się przemocą narzucić innym wolności; to nie byłaby wolność, tylko przemoc. Nie można dawać ludziom swobody wyboru, zmuszając ich do podejmowania decyzji; byłoby to poddawanie ich niczyjej innej, tylko twojej woli (przez to, że musieliby wybierać). Nie da się zlikwidować albo osłabić władzy, kiedy samemu rości się do niej prawo; polityka to nie metoda na osiągnięcie wolności od politykiˮ[2].

 

Polityka prowadzi zresztą do antyzasad, o których pisał Konkin: „gradualizmu, konserwatyzmu, reformizmu czy minarchizmu”.

„Pierwszy kontratak przyszedł ze strony antyzasad zasianych przez zdeprawowaną kastę intelektualną: defetyzmu, rezygnacjonizmu, minarchizmu, kolaboracjonizmu, gradualizmu, monocentryzmu i reformizmu – z przyjmowaniem państwowych stanowisk włącznie, żeby »usprawnić« etatyzm! Wszystkimi tymi antyzasadami (dewiacjami, herezjami, autodestrukcyjnymi i wewnętrznie sprzecznymi doktrynami itd.) zajmiemy się później. Najgorsza z nich wszystkich jest partiarchia, fałszywa koncepcja głosząca, że do libertariańskich celów można dążyć państwowymi środkami, zwłaszcza poprzez partie polityczneˮ[3].

Politycznie zaangażowani libertarianie nie rozumieją, że polityka deprawuje, a ponieważ tracą czas na formowanie komitetów, nie przyczyniają się do sprawy wolności.

Pamiętajmy, że państwo minimum zmniejsza szansę osiągnięcia anarchizmu. Ponieważ takie państwo nie jest już tak opresyjne, nie stwarza też bezpośredniego zagrożenia: sprawia, że wielu ludzi nie zauważy potrzeby zlikwidowania go, jest w dodatku sprawniejsze niż rozrośnięte „państwo dobrobytu” (krzywa Laffera).

 

Droga wolna

„Praktykowanie przez ludzi działań polegających na unikaniu państwa, wystrzeganiu się go i przeciwstawianiu się mu to działalność kontrekonomicznaˮ.

Agoryści obierają inną drogę: nie pytają, kto im pozwoli, ale kto im zabroni. Nie proszą o pozwolenie i nie czekają, aż dana ustawa ujrzy światło dzienne.

„Jak na ironię, dziś najlepiej zorganizowanymi dysydentami są kontrekonomiści, którzy pracowicie podkopują władzę państwa, podczas gdy reszta libertarian wciąż próbuje formować komitetyˮ.
(Parafraza za: Jeremy Hardy)

Agoryści nauczyli się jednego od Karola Marksa: należy skończyć już z objaśnianiem świata i trzeba zacząć go zmieniać.

To właśnie konsekwentny libertarianin (anarchista) powinien stronić od polityki jako działań niedobrowolnych, a zajmować się tworzeniem  instytucji alternatywnych i odsuwaniem się jak najdalej od państwa: być eskapistą państwowym.

Nie powinien dążyć do zmniejszenia podatków i liczby regulacji, lecz powinien je ignorować, bo zmniejszanie podatków i liczby regulacji prowadzi paradoksalnie do wzrostu potęgi państwa i do rosnącego zagrożenia z jego strony. Nie powinien być za legalizacją, bo kolejne legalizowane dobra czy usługi zostaną poddane sferze regulacji i opodatkowania, a przez to wzmocnią siłę państwa. Powinien natomiast − mimo zakazów − korzystać z „nielegalnychˮ dóbr czy usług, jeśli nie łamie to niczyich praw.

Wszelki reformizm i minarchizm nie jest więc krokiem w stronę anarchizmu, a skokiem oddalającym nas od niego.

Gradualizm wzmacnia państwo, państwo żeruje wtedy na wysokorozwiniętej gospodarce, co zmniejsza jego problematyczność dla obywateli. Jego likwidacja staje się mniej prawdopodobna, co w konsekwencji powoduje, że państwo nie upadnie, a wręcz się wzmocni.

Jeśli nie odróżniamy środków politycznych od ekonomicznych, tak jak nie czynił tego Marks[4], stwierdzamy, że dostarczyciel kapitału stosuje wobec nas przemoc, a przemoc taka domaga się kontrataku. Libertarianie natomiast, mający świadomość tego podziału, nie dążą do rewolty opartej na przemocy, a jedynie do samoobrony. Nie chcą obalić władzy siłą − chcą się tylko przed nią bronić.

 

„Chciałbym jedynie pojąć, jak to jest możliwe, że tylu ludzi, tyle miasteczek, tyle miast, tyle narodów znosi niekiedy pojedynczego tyrana, który ma moc jedynie od tych, którzy mu ją dająˮ[5].

„Nieszczęśnicy, bezrozumni, z uporem trwający przy swej niedoli i ślepi na własne dobro! Pozwalacie, by jawnie pozbawiano was tego, co w waszym dobytku najcenniejsze, aby grabiono wasze pola, okradano was, zabierano z domów stare meble przodków! Żyjecie w taki sposób, że nic już do was nie należy. (…) A wszystkie te szkody i niedole, całą tę ruinę zawdzięczacie nie waszym wrogom, ale jednemu wrogowi, temu właśnie, którego sami uczyniliście tym, kim jest (…) . Ma przewagę tylko w zakresie środków, jakich mu dostarczacie, aby was niszczył. Skąd bierze on oczy, które was szpiegują, jeśli nie od was? Skąd bierze tyle rąk, aby was chwytać, jeśli nie od was? A czy stopy, które depczą wasze miasta, nie są waszymi stopami? Czy ma nad wami władze, która nie pochodziłaby od was? (…) Obsiewacie pola, by on mógł je pustoszyć, wyposażacie domy, by miał co grabić (…) Od tych niegodziwości, których nie zniosłoby nawet zwierzę, moglibyście się uwolnić, gdybyście tylko zechcieli spróbować[6].
ˮPostanówcie więcej mu [tyranowi] nie służyć, a będziecie wolni. Nie proszę was, byście go przegnali lub przeciw niemu wystąpili, ale tylko abyście go już nie podtrzymywali. A wówczas zobaczycie, jak ów kolos, którego pozbawiono fundamentu, zacznie tracić równowagę, a wreszcie runie”[7].

Tyrana nie musimy zwalczać, aby zabić. Unicestwi się sam, byleby tylko kraj nie chciał mu dłużej służyć. Nie chodzi o to, by czegoś go pozbawić, ale o to, by niczego mu nie dawać. Nie trzeba, aby kraj zabiegał o coś dla siebie, wystarczy, jeśli nie będzie robił niczego przeciw sobie. Tak więc to same narody pozwalają czy może raczej każą się gnębić, jako że uniknęłyby tego, gdyby nie chciały więcej służyć. Lud sam oddaje się w niewolę i podrzyna sobie gardło; mogąc wybrać poddaństwo albo swobodę, odrzuca wolność i przyodziewa jarzmo; przystaje na niedolę czy raczej jej szuka (…) Gdyby bycie wolnym było jakąś fatygą, wówczas nie śmiałbym naciskać; nawet jeśli tym, co lud powinien mieć na względzie, są jego prawa naturalne i, by tak rzecz, powrót od zwierzęcości do ludzkości. Nie oczekuję jednak od niego aż takiej odwagi; wiem, że przekłada on bezpieczne życie w nędzy nad płochą nadzieję na życie zgodne z oczekiwaniami. Jednakże! Jeśli gwoli dysponowania wolnością wystarczy jej pragnąć, jeśli potrzeba do tego jedynie zwykłej chęci, to czy znajdzie się na świecie naród, który sądziłby, że płaci za drogo, nabywając ją tylko za sprawą prostego życzenia”[8].

Albo jak twierdził Max Stirner: „Wielcy są wielcy tylko dlatego, że my klęczymy”.

 

Fragmenty te pokazują iluzoryczność władzy i to, że jej podstawą jesteśmy my sami.

Nie da się jednak przekonać wszystkich ludzi do libertarianizmu („Masowa przemiana jest niemożliwaˮ), dlatego też pomysły demokratycznego wprowadzenia anarchii czy choćby systemu libertariańskiego są skazane na porażkę. Libertarianizm nie jest filozofią masową, kolektywistyczną, lecz indywidualistyczną, a jeśli już przekonywać, to nie odwołując się do argumentów ekonomicznych, co raczej do moralnej wyższości, do nie życia cudzym kosztem, nie panowania jednych nad drugimi i odczepienia się od tych, którzy nie chcą być rządzeni, co jest łatwiejsze od zrozumienia trudnych zagadnień ekonomicznych przez masy.

Jedyną drogą w tym względzie staje się indywidualne nieposłuszeństwo obywatelskie, eskapizm (jak Lao Tzu), życie tak jakby państwo nie istniało. Jest to droga zarówno idealistyczna, jak i realistyczna. Od razu uzyskujemy pełną wolność, robimy to, czego chcemy i nie czekamy aż państwo, aż społeczeństwo nam na to łaskawie pozwoli − i jest to droga realistyczna, bo tylko ten środek jest skuteczny.

„Znalezienie wolności niekoniecznie oznacza likwidację rządu, ale pozostawanie poza jego zasięgiem. Jeśli rząd cię nie zabija ani nie więzi, nie kradnie twojej własności ani nie przymusza do zmiany postępowania – czy rzeczywiście jesteś prześladowany? Nie bardzo. Zatem najskuteczniejsza metoda »wydostania się na wolność« to po prostu wystrzegać się tych elementów rządu, które uważasz za ciemiężycielskieˮ[9].

Wiele inicjatyw, takich jak wolność walutowa (Bitcoin, kryptowaluty), handlowa (OpenBazaar, Darknet, Uber), inicjatywy tzw. ekonomii darów, sposoby ukrywania dochodu i ignorowania przepisów (vide: martwy przepis) podkopują instytucje państwa. Tylko przez niedokarmianie ręki, która nas kąsa, i propagowanie tego rozwiązania: osobistego uwolnienia się od państwa − jesteśmy w stanie doprowadzić do społeczeństwa bezpaństwowego.

Jak pisał Konkin: „imperatywem agorysty jest przekształcenie Białego w Czarneˮ. Zgodnie ze starą zasadą sformułowaną przez Adama Smitha: czyńmy to, co jest dla nas korzystne, a tak najlepiej przyczynimy się dobru ogólnemu, nie zaś przez poświęcanie się polityce i ewangelii wolnego rynku, która i tak nigdy nie przekona wszystkich, a będzie wyrazem nielibertariańskiego altruizmu.

„Kontrekonomia gwarantuje bezpośrednią gratyfikację tym, którzy odrzucą etatystyczne ograniczeniaˮ[10].

Jeśli libertarianie nie są kontrekonomistami (albo przynajmniej nie starają się unikać i oszukiwać państwa w miarę możliwości), to nie wierzą w libertarianizm, co więcej: nie są libertarianami, bo czekają na pozwolenie państwa.

„Im większy jest spodziewany zysk, tym większe ryzyko. Zauważmy, że jeśli ryzyko maleje, ludzie podejmują z powodzeniem dużo więcej działań kontrekonomicznych – stanowi to niewątpliwie wskazówkę, że wolne społeczeństwo jest zamożniejsze od takiego, w którym brak wolności”[11].

 

Jednak Konkin proponuje cichą secesję (kryptosecesję). Neoagoryzm różni się tym, że proponuje rozwiązanie inne, bardziej skuteczne, a choć uważa klasyczny agoryzm za dobrą drogę, to nieco mniej efektywną. Neoagoryzm proponuje głośną secesję.

 

Neoagoryzm proponuje powołanie już na pierwszym etapie przemian organizacji ochroniarskich, które są w stanie obronić swoich klientów przed państwem − ponieważ jeśli nie jest to możliwe teraz i dla jednej osoby, nie jest to możliwe wcale.

Ponieważ opiera się na konsekwentnym indywidualizmie, neoagoryzm nie traktuje Państwa jako samodzielnego bytu, a zauważa, że nie istnieje podział na Państwo i Społeczeństwo, lecz na dobrowolne i niedobrowolne relacje międzyludzkie (zgodnie z agorystyczną teorią klas[12]) i że wszelkie interesy państwowe są realizowane przez konkretnych ludzi. Twierdzi się, że nigdy konfrontacja nie dotyczy całego Państwa i całej innej organizacji, lecz urzędnika państwowego i wykonawcy interesu danej organizacji.

W związku z tym „Ubezpieczalnia od przestępstw państwowych i prywatnych” [13]jest w stanie z własnego budżetu (czego przykład dał nam John McAfee[14]) ogłosić nagrodę za schwytanie każdego, kto waży się skrzywdzić jej klienta. Dzięki świadomości, że wykonawcą instrukcji państwowych jest zawsze konkretny człowiek, konfrontacja między Ubezpieczalnią a Państwem nie toczy się między całymi zasobami Ubezpieczalni (które są przecież małe) a całymi zasobami Państwa (które są przecież duże). Taka sytuacja odpowiedzialności indywidualnej odstrasza każdego urzędnika państwowego (szczególnie w państwie demokratycznym) do interwencji przeciw klientowi Ubezpieczalni. Taka sytuacja staje się jawną secesją. Państwo nie jest w stanie wyegzekwować swoich praw. Korzyści, jakie odnosi klient takiej Ubezpieczalni, stają się jasne dla innych podlegających prawu państwowemu i w ten sposób poszerza się liczba klientów Ubezpieczalni. Inni przedsiębiorcy dostrzegają również, że jest to zyskowny interes i wchodzą do biznesu produkcji bezpieczeństwa. Podobnie jak niegdyś pieniądz (patrz: Carl Menger), zostaje wynaleziona nowa instytucja rynkowa, która rozwija się przez ewolucyjne naśladownictwo.

W tej sytuacji Państwo staje się de facto dobrowolne, a więc staje się jedną z konkurujących ze sobą Ubezpieczalni, choć wyjątkowo przestarzałą. Przy pierwszych konfliktach między klientami ubezpieczalni i państw powstają zręby prawa libertariańskiego.

W ten ewolucyjny, a więc rynkowy sposób, gdzie ludzie powoli przekonują się do instytucji rynkowych i nikt nie jest do nich przymuszany, uwidacznia się spójność tego programu z całym libertarianizmem.

 

Podsumowanie

Neoagoryzm jest spójny z nieagresją, indywidualizmem, egoizmem czy ewolucjonizmem i całą teorią libertariańską.

Jeśli jednak ten scenariusz jest niemożliwy, to niemożliwe jest też zaistnienie anarchii w ogóle − lub musiałaby ona objąć natychmiast cały świat, żeby silniejsze państwo nie mogło wchłonąć terenów bezpaństwowych. Jest to więc empiryczny sposób weryfikacji/falsyfikacji, czy możliwa jest anarchia − bez potrzeby włączania w „eksperymentˮ całego społeczeństwa.
Tak, aby każdy, kto będzie chciał dokonać takiej secesji według zasady „chcącemu nie dzieje się krzywda”, odczuł na własnej skórze skutek swojego działania. Bez eksperymentowania przy tym na swoich współobywatelach − a jedynie działając w myśl zasady: „odczepcie się ode mnie!”.

 

Rafał Zalewski

Więcej dowiesz się ze źródeł.
  1. Samuel Edward Konkin III: Nowy manifest libertariański
(liberalis.pl/2009/10/04/samuel-edward-konkin-iii-„nowy-manifest-libertarianski”/)
  1. Per Bylund: Ratowanie świata przez ratowanie samego siebie (http://liberalis.pl/2008/04/21/per-bylund-%E2%80%9Eratowanie-swiata-przez-ratowanie-samego-siebie%E2%80%9D/)
  2. Wally Conger: Agorystyczna teoria klas
(http://liberalis.pl/2007/02/25/wally-conger-agorystyczna-teoria-klas/)
  1. Franz Oppenheimer: Geneza państwa
(http://mises.pl/blog/2012/02/29/oppenheimer-geneza-panstwa/)
  1. Étienne de La Boétie: Rozprawa o dobrowolnej niewoli
  2. John McAfee: ćpun, awanturnik i geniusz. W porównaniu z nim wszyscy przegraliśmy życie
    (http://gadzetomania.pl/57992,john-mcafee)
[1] Pytanie Per Bylunda w artykule Ratowanie świata przez ratowanie samego siebie.
[2] Tamże.
[3] SEK, Nowy manifest libertariański.
[4] Franz Oppenheimer, Geneza państwa.
[5] Étienne de La Boétie, Rozprawa o dobrowolnej niewoli.
[6] Tamże.
[7] Tamże.
[8] Tamże.
[9] Per Bylund, dz. cyt.
[10] SEK, dz. cyt.
[11] Tamże. Dalszy ciąg: „Ryzyko można zmniejszać dzięki większej przezorności, ostrożności, wzmacniając środki bezpieczeństwa (zamki, schowki, domy służące za kryjówki [safe houses]) i darząc zaufaniem wyłącznie osoby, na których rzeczywiście można polegać. To ostatnie spostrzeżenie wskazuje, że agoryści szczególnie cenią prowadzenie interesów z innymi agorystami. Świadczy też o silnej motywacji ekonomicznej, która spaja subspołeczeństwo agorystyczne i skłania jego członków do angażowania w nie kolejnych osób oraz wspierania wszelkich prób tego rodzaju.
Kontrekonomiczni przedsiębiorcy mają motywację do wprowadzania lepszych urządzeń ochronnych i kryjówek, instrukcji pozwalających stosować uniki oraz do »prześwietlania« potencjalnych klientów i dostawców innych kontrekonomicznych przedsiębiorców. W ten sposób powstaje kontrekonomiczna branża usług ochronnychˮ.
[12] Wally Conger, Agorystyczna teoria klas.
[13] Centrala takiej Ubezpieczalni oczywiście powinna być mobilna i nie do wykrycia.
[14] „… upublicznia wiadomość o założeniu funduszu, który zapewni wynagrodzenie dla mściciela, który zabije jego mordercę” (http://gadzetomania.pl/57992,john-mcafee)

Może spodoba Ci się również...