KONCEPCJA PAŃSTWA MINIMUM AYN RAND: Prawodawstwo – od praw człowieka do prawa stanowionego
Funkcjonowanie aparatu państwowego oraz zorganizowanej w społeczeństwo grupy jednostek uzależnione jest od ustalenia reguł i ich przestrzegania. Regułami tymi są normy prawne wywodzone z systemu nakazów i zakazów etyczno-moralnych zwanych prawami naturalnymi lub będących ich pochodną – prawami człowieka, albo normy stanowione przez władzę ustawodawczą. Ayn Rand uzależnia i warunkuje prawodawstwo od praw człowieka.
Prawo, wg Rand, to moralna podstawa wyznaczająca prawidłowe stosunki społeczne. Podobnie jak człowiek potrzebuje systemu norm pozwalającego mu na wybór i osiągnięcie słusznych celów, tak również społeczeństwo musi bazować na zasadach moralnych, by mogło zostać zorganizowane w sposób zgodny z naturą człowieka i jego wymaganiami. Jeśli owa organizacja opierać się będzie na zachciankach obywateli, władzy i grup nacisku, społeczeństwo nie osiągnie niczego, prócz samozagłady i rządów przemocy.[1]
Podstawą wolnego społeczeństwa jest zasada praw indywidualnych, będących pojęciem moralnym, racjonalnym przejściem od prawideł kierujących zachowaniem jednego człowieka do reguł określających jego stosunki z innymi ludźmi. Są one środkiem umożliwiającym podporządkowanie społeczeństwa moralności. Dotychczasowe systemy polityczne opierały się na prymacie grupy, jej panowaniu nad jednostką. Lokalne uwarunkowania wynikające z położenia geograficznego, gospodarki i tradycji doprowadziły do powierzchownej ich odmienności, przy zachowaniu jednak zasadniczego podobieństwa – pozostawaniu społeczeństwa ponad prawem i moralnością. Ono było jego jednym źródłem i interpretatorem, wymagającym od indywiduów bezwzględnego podporządkowania. Jako że społeczeństwo nie stanowiąc bytu realnego, składa się z pewnej liczby jednostek, w praktyce nietykalnością cieszyły się osoby nim kierujące – władcy. Temu wszystkiemu towarzyszyło wpajanie przekonania o wyższości rządzących, o tym iż wola władzy jest wolą Boga lub narodu, a tym samym zgodna z celami jednostki. Przykładów poddaje historia w postaci teokracji egipskiej z faraonem jako synem Boga, nieograniczonych rządów w demokracji ateńskiej, średniowiecznej inkwizycji, monarchii absolutnej we Francji, III Rzeszy i Związku Sowieckiego. Jedynym wyjątkiem, wg Rand, jest system prawny Stanów Zjednoczonych. On jako pierwszy podporządkował kolektyw i używaną przez niego siłę prawu, uznając człowieka za cel sam w sobie, organizując społeczeństwo w roli środka służącego jednostce do pokojowej, uporządkowanej i dobrowolnej koegzystencji, oraz przypisując rządowi jedyny jego cel – ochronę praw pojedynczych obywateli.[2]
Źródłem niezbywalnych praw człowieka będących zasadami moralnymi ustalającymi i sankcjonującymi wolność działania jednostki w otoczeniu społecznym nie jest boska wola lub decyzja społeczeństwa, a natura istoty ludzkiej. Ich jądrem jest prawo człowieka do życia. Oznacza ono możność i wolność podejmowania działań wytwórczych i podtrzymujących egzystencję, według własnego uznania, z własnego wyboru i dla własnych celów. Oparte jest na wolności od fizycznego przymusu, zniewolenia i ingerencji innych osób. Nakłada jedynie na człowieka obowiązek powstrzymania się od naruszania praw pozostałych jednostek. Z niego wywodzi się reszta praw, których realizację umożliwia prawo własności. Prawo własności jest prawem do nabywania, przechowywania, używania wartości materialnych i nimi dysponowania. Nie jest prawem do jakiegoś materialnego dobra, lecz do jego wytworzenia lub na nie zarobienia. Bez niego pozostałe prawa byłyby nierealne, bowiem podtrzymanie życia wymaga stworzenia i zachowania wytworów pracy.[3]
Wyżej wspomniane prawa zostają złamane, jeśli przy użyciu siły fizycznej zmusza się człowieka do działania wbrew jego własnemu rozeznaniu lub odbiera mu się własność. Gwałcicielami mogą być pojedynczy przestępcy albo rząd. Ponieważ rząd posiada w swym władaniu aparat przymusu, stanowi największe potencjalne zagrożenie. Stąd też myśl amerykańska przyjęła rozwiązanie, w świetle którego jedynym właściwym celem istnienia i działania rządu jest obrona praw obywateli poprzez chronienie ich od przemocy fizycznej przestępców, a ochroną jednostek przed arbitralnością władzy ustanowiła Konstytucję. W społeczeństwie cywilizowanym przemoc przestała być dozwolona, zaś państwo przyjęło rolę policjanta używającego siły jedynie jako środka odwetowego wyłącznie wobec osób, które jako pierwsze do niej się odwołały.[4]
Niszczenie wolności jednostki zaczęło przebiegać właśnie od zakwestionowania praw indywidualnych. Proceder ten polega głównie na ograniczaniu praw politycznych jednostki przez nowoutworzoną kategorię praw ekonomicznych, niesłusznie utożsamianych z prawami człowieka. Na prawa ekonomiczne składają się przede wszystkim: 1) prawo do użytecznej pracy; 2) prawo do godnych zarobków; 3) prawo rolników do sprzedaży swych płodów za przyzwoitą cenę; 4) prawo do działalności gospodarczej pozbawionej nieuczciwej konkurencji i monopoli; 5) prawo do mieszkania; 6) prawo do właściwej opieki zdrowotnej; 7) prawo do zabezpieczenia finansowego przed chorobą, starością, bezrobociem, nieszczęśliwym wypadkiem; 8) prawo do wykształcenia. Realizacja powyższych uprawnień obarczona jest kosztami, które ponieść muszą inni, co równoznaczne jest z pozbawieniem ich praw, skazaniem na niewolniczą pracę i korzystaniem z jej owoców. Rand wyraźnie podkreśla, iż normy dające uprawnienia jednemu człowiekowi, powiązane jednocześnie z pogwałceniem uprawnień innego, nie są prawem, bowiem nikt nie ma kompetencji do tego, by narzucać innym bezpłatnych powinności i obowiązkowych przysług. Prawo człowieka nie może mu obiecywać dóbr materialnych, a jedynie zapewnić swobodę ich wytwarzania własnym wysiłkiem, nie jest roszczeniem o szczęście, a wyłącznie uprawnieniem do poszukiwania szczęścia. Jedynymi prawami człowieka o charakterze ekonomicznym są, wg Rand, prawo własności i prawo wolnego handlu, stąd też za prawdziwych ich obrońców uznaje zwolenników kapitalizmu leseferystycznego. Wyraźnie podkreśla, iż nie ma prawa do pracy, do posiadania domu, sprawiedliwych zarobków, uczciwej ceny. Istnieją tylko uprawnienia do podejmowania pracy, jeśli ktoś chce ją zaoferować, do zbudowania czy kupna domu, do otrzymywania zasadnych cen i zarobków, jeśli ktoś chce je wypłacić. Identycznie rzecz ma się ze subusydiowaniem szeroko pojętej sztuki i publicystyki – sam fakt powstania konieczności dofinansowania pewnych twórców ukazuje, iż nie istnieje na ich produkty realne zapotrzebowanie, a ludzie odmówili dobrowolnego wsparcia.[5] Każde kolektywne działanie oparte musi być na nie wymuszonej zgodzie wszystkich uczestników, gdyż nie istnieją prawa określonych grup społecznych, zaś roszczenia należne pojedynczemu człowiekowi i wszystkim ludziom z osobna. Prawa ekonomiczne i polityczne (człowieka) wykluczają się wzajemnie, a więc nie mogą być realizowane łącznie.[6]
W powyższym kontekście rozważona została także wolność słowa. Rand zauważa niebezpieczne zjawisko przypisywania obywatelom przestępstw właściwych tylko rządowi, które uwidacznia się zwłaszcza w dziedzinie wolności słowa. Oznacza ona, iż człowiek ma możliwość wyrażania swoich opinii bez obawy przed represjami lub karami ze strony władzy. Nie jest jednak równoznaczna z obowiązkiem udostępniania komuś środków pomocnych w publicznym głoszeniu poglądów, gdyż człowiek może nie popierać, nie słuchać i nie finansować swych przeciwników. Prawny wymóg takiej zapomogi jest naruszeniem nie tylko prawa własności, ale także prawa człowieka do posiadania własnych poglądów.[7]
Kolejnym poruszanym problemem jest zjawisko, które nazwane zostało przez Rand skolektywizowaniem prawa. Polega ono na przesunięciu koncepcji uprawnień ze sfery jednostkowej w sferę kolektywną, co implikuje powstanie rzekomych praw określonej grupy społecznej. Wszelki kolektyw nie może posiadać uprawnień odmiennych od przysługujących jednostkom składającym się na zbiorowość i przystępującym dobrowolnie do dowolnego porozumienia. Każde przedsięwzięcie grupowe podparte prawem opierać się winno bowiem na prawach jego uczestników do swobodnego zrzeszania się i wolnego handlu. W tym sensie prawo przedsiębiorstwa do generowania zysków wywodzi się z prawa właścicieli do inwestowania pieniędzy, z prawa pracowników do wytwarzania i sprzedaży swych usług lub produktów, z prawa klientów do nabywania wyprodukowanych dóbr. To wszystko oparte jest na sprecyzowanych i przynoszących obopólną korzyść decyzjach wymiany. Zasada powyższa dotyczy każdego stowarzyszenia w wolnym społeczeństwie – spółek, przedsiębiorstw, organizacji, związków zawodowych. Człowiek przystępując do grupy nie traci dotychczasowych, ani nie zyskuje nowych praw, bowiem kolektyw nimi nie dysponuje.[8]
Skolektywizowanie prawa oznacza, iż uprawnienia przyznaje się grupie ludzi o przewadze liczebnej, stawiając ich na uprzywilejowanej pozycji i dając im przyzwolenie na rozporządzanie ludźmi takich uprawnień pozbawionych. Dodatkowo prawodawstwo staje się zawiłe, skomplikowane i sprzeczne ze samym sobą, a regulując każdą dziedzinę życia, czyni często z obywateli przestępców wbrew ich woli.[9] W wolnym narodzie dopuszczalna jest różnica zdań co do procedur czy metod realizacji uprawnień, ale nie co do istoty i istnienia praw indywidualnych, gdyż ta jest niepodważalna. Konstytucja dokładnie określając granice praw politycznych, automatycznie wyjmuje je poza sferę oddziaływania państwa. Tym samym obywatele są bezpieczni i bez obaw mogą stosować się do decyzji przyjętych większością głosów. Wszelka mniejszość lub opozycja nie jest narażona na wielkie straty, ponieważ ich życie i majątek nie podlegają głosowaniu.[10]
Naród, tak jak każda inna grupa składający się ze zbiorowości jednostek, oparty na wolności, bądź do niej dążący, ma prawo do suwerenności i do wymagania, by była ona respektowana przez inne narody. Ma on prawo do integralności terytorialnej, do swego systemu politycznego i własnej formy rządu, będącego sługą i przedstawicielem poszczególnych obywateli, chroniącym ich przed wszelką agresją. Wolny naród ma także prawną możliwość, a nie obowiązek w imię samopoświęcenia, wyzwalania innych, zniewolonych grup narodowych (stąd też hasła internacjonalistyczne uznane zostały przez doktrynerkę za niemoralne). Rand zaznacza także wyraźnie, iż prawo do suwerenności i jej poszanowania przez innych nie przysługuje dyktaturom lub wszelkim rządom opresyjnym. Absencję tą uzasadnia nie istnieniem prawa do zniewolenia. Naród może zorganizować system ucisku i zniewolenia, tak jak jednostka stać się może przestępcą, ale nie w ramach swych praw.[11]
Niniejszy tekst stanowi rozdział pracy magisterskiej Radosława Wojtyszyna pt. „PAŃSTWO W KONCEPCJACH AYN RAND, ROBERTA NOZICKA I MURRAYA NEWTONA ROTHBARDA” obronionej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego.
<< Poprzedni rozdział |
Wstęp + spis treści |
Następny rozdział >> |
[1] A.Rand, Cnota…, s. 27; patrz też Atlas…, s. 1204.
[2] A.Rand, Cnota…, s. 42-43.
[3] Ibidem, s. 43-44; zob. też Atlas…, s. 1204-1205, a także s.66-70, gdzie Rand ukazuje kuriozalną interpretację funkcji prawa własności jako służby społeczeństwu i jego interesom.
[4] A.Rand, Cnota…, s. 44-45; patrz też Powrót…, s. 44-45.
[5] Poglądy Rand podobne są w tym względzie do tez Fryderyka Bastiata i głównego przedstawiciela Austriackiej Szkoły Ekonomii – Ludwiga von Misesa.
[6] A.Rand, Cnota…, s. 45-48.
[7] Ibidem; na temat powiązanych z tą kwestią przestępstw politycznych zob. A.Rand, Powrót…, s. 229-230 i dalsze.
[8] A.Rand, Cnota…, s. 27-28; patrz także Hymn.
[9] A.Rand, Atlas…, s. 519. Tam też postać, będąca przedstawicielem rządu, wypowiada znamienne słowa do jednego z głównych bohaterów powieści: „Naprawdę pan sądził, że chcemy, aby przestrzegano tych praw? (…) Przeciwnie: chcemy, by je łamano. Lepiej będzie, jeśli pan sobie uświadomi, że nie walczy przeciwko garstce harcerzyków. Wtedy będzie pan wiedział, że nie żyjemy w epoce pięknych gestów. Chcemy rządzić i wiemy, jak to robić. Wy byliście tylko drobnymi szulerami, ale my znamy prawdziwą sztukę, i radzę panu także ją poznać. Nie ma sposobu na rządzenie niewinnymi. Jedyna władza, jaką posiada każdy rząd, to władza nad przestępcami. Kiedy zatem nie ma ich wielu, trzeba ich stworzyć. Obwołuje się przestępstwami tyle rzeczy, że przestrzeganie prawa staje się niemożliwe. Komu potrzebny jest naród praworządnych obywateli? Nikt nic na tym nie zyska. Ale wystarczy wprowadzić prawa, których nie da się ani przestrzegać, ani egzekwować, ani obiektywnie interpretować – a wtedy stwarza się naród przestępców i można się karmić ich winą. Oto i system, panie Rearden, oto sztuka; a kiedy już pan to zrozumie, o wiele łatwiej będzie nam z panem współpracować.”
[10] A.Rand, Cnota…, s. 28-29.
[11] Ibidem, s. 28-30.