Ateizm, agnostycyzm, deizm, religie…
Ateizm, agnostycyzm, deizm, religie… Czyli główne tematy zastępcze tego świata. Bardzo często spotykam się z opinią chrześcijan (i nie tylko), krytykującą ateizm, jako bardzo szkodliwą dla Kościoła postawę. Autorzy głoszący takie opinie, w o wiele mniejszym stopniu krytykują agnostycyzm, czy deizm. Podejście to jest z gruntu niepoprawne, czemu chcę poświęcić dzisiejszy artykuł.
Zacznijmy od podstaw, a więc od samych definicji. Ateizm, agnostycyzm, deizm – wszystkie te trzy „poglądy” cechują się odrzuceniem wielkich religii, na rzecz indywidualnych odczuć, tak często piętnowanych w naszym społeczeństwie. Pierwsza z tych postaw, czyli ateizm, głosi brak jakiegokolwiek boga, jakiejkolwiek istoty wyższej, stawiając zazwyczaj na antropocentryzm. Utożsamiana niestety z lewicowymi poglądami, moim zdaniem niepotrzebnie. Druga postawa, agnostycyzm, głosi, że nie można udowodnić istnienia Boga, ani jemu zaprzeczyć. I w końcu trzecia postawa, deizm, to poczucie istnienia jakiejś istoty wyższej, która stworzyła świat i nie ingeruje w niego, przy czym jest ona bezosobowym bytem, nie bogiem przedstawianym w jakiejkolwiek religii.
Tak naprawdę żadna z tych trzech postaw nie ma najmniejszego wpływu na kondycję, czy opinię jakiegokolwiek kościoła. Szkodliwą postawą jest antyteizm, lub jego konkretniejsze odmiany, takie jak antyklerykalizm. Poglądy „religijne” każdego człowieka są jego prywatną sprawą i nikogo nie dotykają osobiście, jeśli obie strony nie godzą się na dyskusję. Gdy dojdzie już do dyskusji, nie można winić za ateisty, czy agnostyka, za wytykanie błędów i niejasności swojemu rozmówcy – po to ten ma usta, żeby ich używać.
Jako zdrowo myślący człowiek, wiem, że obecność Kościoła w naszym kraju jest bardzo ważna. Wspominałem już o tym wielokrotnie w artykułach dla OdbudowaRP.pl – Kościół Katolicki w dobie lewicowej propagandy, demoralizującej młodzież, przyczyniającej się do wymierania naszej cywilizacji, jest jedną z ostatnich ostoi pilnującej w pewnym sensie moralności człowieka. Oczywiście: to co moralne, jest kwestią w dużej mierze subiektywną, a sama kościelna propaganda wywołuje również od groma negatywnych skutków. Mam tego świadomość, ale wyznaję ideologię tzw. większego zła. Jest to dosyć kontrowersyjna sprawa, o której dłużej rozwodzę się w książce, którą piszę od jakiegoś czasu. Z racji negatywnego nacechowania słów „wyższe dobro”, używam ich przeciwieństwa, postulując brak zgody na większe zło. Jeśli miałbym wybierać między obecnym światem, z katolicką propagandą, ale również ze sporą ilością postępujących dobrze – dzięki religijnemu wychowaniu – ludzi, a światem przepełnionym lewicowymi zboczeniami i brakiem zarówno „czyniących dobro” katolików, jak i zmanipulowanych kościelnych owieczek, wolałbym wybrać pierwszą opcję, gdyż jest w niej mniej zła. Wielu uzna to za złe podejście, ale mimo bycia ateistą z krwi i kości, nie chciałbym zniknięcia Kościoła z naszego kraju. Oczywiście, jeśli dałoby się sprawić, że zniknęłyby wszystkie religie świata, byłbym już bardziej skłonny do przemyśleń. Póki co, katolicka Polska, to Polska która się trzyma, z trudem, ale daje radę.
Dlaczego Ayn Rand promowała ateizm, a nie agnostycyzm? Przecież na pierwszy rzut oka ateizm wydaje się równie twardym założeniem, jak religie, zaś agnostycyzm wydaje się optymalnym poglądem zdrowo myślącego człowieka. To pytanie zadałem sobie sam, gdy poznałem jej twórczość. Jednak głębsze przemyślenia sprawiły, że uznałem agnostyków własnie za niemyślących, a ich poglądy za niepoprawne. Co jeśli powiem Ci, drogi czytelniku, że w Twojej piwnicy zbierają się kosmici i obradują każdej nocy? Jeśli cudem uda mi się przekonać Cię byś to sprawdził, oczywiście przyjdziesz do mnie i powiesz mi, że kłamałem. Jednak mogę Cię w nieskończoność odsyłać do piwnicy, wmawiając Ci, że kosmici chowają się zanim tam wejdziesz. Koniec końców, mogę nawet powiedzieć, że są niewidzialni, ale siedzą właśnie tam, w Twojej piwnicy. Nie mam najmniejszych szans byś mi wierzył, prawda? Jesteś zatem swego rodzaju ateistą, w kontekście wiary w obecność kosmitów w Twojej piwnicy. Jeśli nie jesteś w stanie udowodnić mi tego, że ich tam nie ma, choćby z takiego powodu, że nie widzisz rzeczy niewidzialnych, więc nie potrafisz tego wykluczyć, czy uznasz swoją niemożność za wystarczający powód do bycia agnostykiem? Nie, ponieważ to głupie. Ale mimo tego, znajdują się ludzie, skłonni zakładać możliwość istnienia czegoś, tylko na podstawie niemożności udowodnienia tego, że nie istnieje.
Każdy, kto czytał książki o Harrym Potterze, zapewne pamięta wizytę Harry’ego i Hermiony w domu pana Lovegooda, opowiadającego o insygniach śmierci. Gdy padł temat kamienia wskrzeszenia, padło bardzo podobne stwierdzenie, o przypuszczaniu istnienia jakiejś rzeczy tylko dlatego, że nie można potwierdzić jej braku. A przecież jest wiele pośrednich wskazówek mówiących o istnieniu kosmitów (m.in. paradoks Fermiego). Nauka pokazuje nam jak i z czego powstaje życie. Wiemy, że tlen i woda, to wszechobecne w Kosmosie pierwiastki. Istnienie obcych form życia jest o wiele bardziej prawdopodobne z punktu nauki, niż istnienie jakiegokolwiek boga.
Myślę, że ostatecznie rozwiałem problem wahań między agnostycyzmem, a ateizmem. Jakakolwiek forma przypuszczeń istnienia istoty wyższej, to krok ku wyrzeczeniu się naszej wolności, oraz wszystkich wartości. Byłoby źle pozwolić sobie, żeby jakakolwiek doktryna promowana przez „ziemskich reprezentantów” bóstw na ziemi, ograniczała nasze zachowania. Jesteśmy ludźmi nie dlatego, że potrafimy swoim umysłem wymyślić religię, nawet jeśli wznosimy ku czci bogów wspaniałe budowle, czy odkrywamy ziołolecznictwo. Jesteśmy ludźmi, gdyż umiemy zaprzeczać. Cały proces poznawczy zarówno nas samych, jak i w przypadku nauki, to tylko stawianie tez i obalanie większości z nich. Tezę istnienia bogów postawiliśmy bardzo dawno – najwyższy czas ją obalić.
Kończąc zatem, zapraszam wszystkich na mój fanpage, oraz kanał na YouTube. A klikając tutaj, możecie poczytać moje artykuły dla serwisu odbudowaRP.pl.