ANARCHO-KAPITALISTYCZNA WIZJA PAŃSTWA MURRAYA N. ROTHBARDA: Krytyka etatyzmu

Rothbard jako typowy leseferysta i przedstawiciel Austriackiej Szkoły Ekonomii opowiada się za całkowitą eliminacją państwa z życia gospodarczego. Sprzeciwia się popularnym poglądom i ogólnej tendencji powierzania rządowi funkcji powszechnego dostarczyciela dóbr i usług – od obrony, ochrony przeciwpożarowej, zarządzania drogami i ulicami, po dostawę wody, kanalizację, wywóz śmieci i usługi pocztowe. Działalność oprócz tego, że naznaczona jest dążeniami monopolistycznymi, cechującymi się niewydajnością, wywołuje konflikty społeczne oraz uniemożliwia ludziom wybór w większości sfer życia, jak na przykład w sprawach dotyczących wychowania, czy dostawy wody. Każda rządowe przedsięwzięcie wiąże się z oderwaniem usługi od opłaty za nią. Stan ten uzupełniony finansowaniem działań państwowych z podatków i brakiem groźby bankructwa doprowadza do marnotrawstwa środków i wysokich kosztów. Brak operowania rachunkiem zysków i strat uniemożliwia unikania nietrafnych i zbędnych, a także kontynuowania opłacalnych inwestycji. Sytuacji nie rozwiązuje również próba organizowania państwowych przedsiębiorstw na wzór prywatnych firm i wydawanie przez nie obligacji – nadal bowiem posiadają one monopol oraz pobierają kapitał od podatników. Zwiększenie aktywności rządu owocuje chaosem w gospodarce, połączonym z nieracjonalną alokacją środków produkcji.[1]

Obiektami krytyki uczynił Rothbard zwłaszcza publiczne szkolnictwo, system opieki społecznej, podatki, inflację oraz cykle koniunkturalne.

Publiczne szkolnictwo połączone z obowiązkiem szkolnym łamie w przekonaniu libertariańskim podstawowe prawa jednostki. Przymus szkolny wymaga od dzieci, często wbrew ich woli, spędzania od kilku do kilkunastu lat na nauce w przeznaczonych do tego placówkach. Efektem takiego działania jest rosnące poczucie wyobcowania, zagubienia, powszechnego niezadowolenia i frustracji, a ponadto eskalacja przestępstw, kradzieży i narkomanii. Wykształcenie, zdaniem Rothbarda, polega na ustawicznym zdobywaniu doświadczenia i wiedzy nie tylko poprzez nauczanie w ławach szkolnych, ale głównie za pośrednictwem zabawy, nabywania samodzielności, pracy czy zwykłej obserwacji rzeczywistości. Szkoły zamiast przygotowywać dzieci do życia i specjalizować je na podstawie ich zdolności, narzucając im egalitarny program, pozbawiają indywidualności. Program ten w założeniu poddać ma mniejszości kształtowaniu według wzorca większości, modelować i wpajać posłuszeństwo wobec państwowych autorytetów. Sytuacji tej nie zmienia także częściowe dopuszczenie na rynek szkół prywatnych, gdyż potrzeba uzyskania państwowej akredytacji determinuje treść nauczanego materiału. Owo egalitarne podejście i eliminacja różnorodności doprowadzają do przymusowej integracji, faktycznie generując konflikty społeczne, oraz wyobcowują dzieci ze stosunków rodzinnych. Finansowanie oświaty z podatków burzy mit jej bezpłatności – wszyscy są zmuszeni na nią łożyć, bez względu na to, czy spełnia ona ich oczekiwania i czy z niej korzystają. Dodatkowo subsydiowanie szkolnictwa odrywa usługę od opłaty, uniemożliwiając jego klientom wpływanie na jakość świadczonej edukacji, a także wprowadza nieuczciwą konkurencję między szkołami publicznymi a nie dotowanymi placówkami prywatnymi.[2]

Obecny system przymusowych ubezpieczeń społecznych, wg Rothbarda, jest wielkim, rządowym przekrętem, nie mającym finansować ubogich, ale zapewnić administracji rządowej dochód i pozorowane zajęcie. Argument uzasadniający potrzebę istnienia państwowej pomocy, mówiący o notorycznym wzroście ubóstwa, przedstawia rzeczywistość w fałszywym świetle – w rzeczywistości ubóstwo to systematycznie spada, rosną zaś nakłady na ochronę społeczną. Obecne rozwiązania w postaci zasiłków dla bezrobotnych, rent i emerytur, polegające na finansowaniu ich przez całe aktywne zawodowo społeczeństwo, zniechęcają pracujących i wytwarzających bogactwo oraz skłaniają do porzucenia działalności, tym samym wywołując bezrobocie. Cały system ubezpieczeń społecznych ociera się o bankructwo mimo, iż pochłania gigantyczne środki. W parze z poszerzeniem asortymentu świadczeń socjalnych i zwiększeniem łatwości ich uzyskania idzie wzrost liczby osób z nich korzystających, a tym samym maksymalizuje to koszty utrzymania takich rozwiązań. Dodatkowo nie eliminują one problemu ubóstwa, gdyż niższe klasy z natury posiadają wyższą preferencję czasową, czyli bardziej cenią dobra teraźniejsze od przyszłych, co równoznaczne jest z tym, iż w sporej większości nie mają motywacji do polepszenia swego bytu przez podjęcie zatrudnienia. Ubezpieczeniom społecznym stawia się także zarzut, w myśl którego ludzie produktywni i zarabiający na własne utrzymanie zmuszeni są łożyć na próżniaków, co tylko jeszcze bardziej promuje i wspiera pasożytniczy system wartości oparty na lenistwie oraz uczy nieodpowiedzialności za konsekwencje podejmowanych decyzji. Panaceum mającym wyleczyć społeczeństwo z powyższych niedogodności jest system zorganizowany podług libertariańskich zasad, a mianowicie: pomoc i zasiłki winny pochodzić z dobrowolnie tworzonych funduszy prywatnych organizacji, a nie z przymusowo ściąganych danin, oraz korzystający z takiej pomocy zobowiązany byłby do jak najszybszego osiągnięcia niezależności i podjęcia pracy umożliwiającej ewentualny zwrot zapomogi.[3]

Podatki, zdaniem Rothbarda, są zalegalizowaną grabieżą, nie znajdującą usprawiedliwienia na żadnym polu ekonomii czy etyki. Opodatkowanie pracy, spadków, zysków kapitałowych czy konsumpcji jest równoznaczne z przypisaniem sobie do nich przymusowej współwłasności przez dysponujące aparatem przemocy państwo. Połączone z płacami minimalnymi, dotacjami i subwencjami w założeniu mają one eliminować ubóstwo i różnice społeczne, faktycznie zaś generują bezrobocie i jeszcze większą biedę. Jakikolwiek podatek, niezależnie czy posiada on formę progresywną lub liniową, uderza w każdą osobę, stąd wysnuć można wniosek, że ważniejsza od sposobu opodatkowania jest jego wysokość. Obecne rozwiązania wywołują sytuację, w której największą ilość środków do budżetu odprowadzają znajdujący się na najniższych szczeblach drabiny zarobków. Najmniej uciążliwym byłby zdaniem Rothbarda podatek pogłówny. Za kuriozum uznaje on pomysł tzw. podatku negatywnego, polegającego na wyznaczeniu minimalnego rocznego dochodu i wypłacaniu osobom znajdującym się poniżej tego poziomu brakującej kwoty. To przyczyniłoby się, w wyniku porzucania pracy przez osoby znajdujące się nieco powyżej minimum, do jeszcze większego obciążenia budżetu, a tym samym eskalacji przymusowych świadczeń i rozwoju bezrobocia. Wszelkie fiskalne świadczenie na rzecz państwa zmniejsza opłacalność prowadzonego przedsięwzięcia, zniechęca do podjęcia jakiejkolwiek działalności, zmniejsza oszczędności i inwestycje, oraz powoduje wzrost preferencji czasowej, czyli bieżącej konsumpcji czynników produkcji. Wysysają one środki z sektora prywatnego na rzecz niewydolnego państwowego organizmu. Każdy finansowany z podatków wydatek rządu prócz niższej produktywności obarczony jest eliminacją efektywniejszych działań prywatnych. Jako że tylko wolny rynek może skierować ludzkość na wyższe szczeble cywilizacji, Rothbard postuluje wycofanie się rządu z gospodarki, minimalizację lub zniesienie przymusowych świadczeń i wszelkiej maści utrudnień prawnych, jak koncesje, patenty, monopole czy zezwolenia, które faworyzują mniejszość kosztem większości.[4]

Kolejnym zagadnieniem poruszanym przez ekonomistę jest pieniądz, oraz powiązane z nim inflacja i cykl koniunkturalny. Państwowy pieniądz papierowy jest środkiem pozwalającym współczesnym rządom panować i doprowadzać władane przez siebie kraje do upadku. Dzięki niemu możliwe jest niezauważalne odebranie społeczeństwu jego środków. Pieniądz tak jak pozostałe dobra powstał w wyniku rynkowej wymiany, gdy ludzie poczęli używać go jako środka przy nabywaniu lub sprzedawaniu innych dóbr. Praktyka obrotu wymusiła, by było to złoto lub srebro – przedmioty rzadkie, pożądane, dające się podzielić i łatwo transportować. Pieniądz, tak jak inne produkty i usługi ma swoją cenę, wyrażającą się w jego sile nabywczej – to znaczy ilości innych dóbr, jakie można za niego nabyć. Im jest ich więcej, tym pieniądz ma większą siłę nabywczą. Rządy od początku starały się objąć kontrolę nad środkiem wymiany, by poprzez zmniejszenie jego wartości rzeczywistej i zachowanie nominalnej, zwiększyć swoje dochody – przykładem mogą być tu regalia mennicze i proceder psucia monety. W wyniku rozwoju cywilizacyjnego dotykającego również sposobów wymiany handlowej wykształciły się pieniądze papierowe, które pierwotnie jako banknoty stanowiły tytuły własności do złota zdeponowanego w prywatnych bankach. Taka forma znacznie ułatwiła zwiększenie ilości pieniądza. Powyższa pokusa skłoniła władze państwowe do oderwania środka pieniężnego od złota i powołania do życia tzw. banków centralnych, mających monopol emisji pieniądza na danym terytorium. Stan ten prócz jeszcze wygodniejszego, acz niewidocznego sposobu łamania prawa własności i wyzyskiwania ludności przez rząd, umożliwił zaprzęgnięcie aparatu kreacji pieniądza do realizacji pokutującego w opinii powszechnej przekonania, iż zwiększenie ilość środka płatniczego wspiera produkcję całej gospodarki. W rzeczywistości pieniądz nie jest niezależny, ale powiązany z innymi dobrami. Dodatkowo wzrost jego ilości na rynku nie powoduje automatycznie zwiększenia podaży mogących być zakupionym dzięki niemu i dóbr, które muszą być wytworzone za pomocą takich czynników produkcji, jak praca, ziemia i kapitał. Stąd powszechny dobrobyt nie jest równoznaczny z wielką ilością pieniądza, ale z jego wysoką siłą nabywczą. Zaznaczyć należy, iż kreacja środka wymiany prócz globalnego wzrostu cen, powoduje wzbogacenie określonych grup społecznych kosztem większości – nowy pieniądz bowiem nie będąc równomiernie rozdzielanym, trafia do nielicznych, którzy mając teraz możliwość zakupu dodatkowych dóbr i usług z nie zmieniającej się globalnej puli, zmniejszają ich ilość całej reszcie, zmuszając równocześnie do ich nabywania po wyższych cenach.[5]

Procederowi temu towarzyszy ponadto usankcjonowane przez państwo tzw. zjawisko rezerw cząstkowych,. Zgodnie z nim banki komercyjne zobowiązane są do przetrzymywania jedynie niewielkiego, określonego przez bank centralny, procentu zdeponowanych w nich przez klientów środków. To, zdaniem Rothbarda, prócz jawnego łamania prawa własności, owocuje kreacją pieniądza na wielką skalę – jeśli wymagany poziom rezerw wynosi 20%, oznacza to, że bank w miejsce zdeponowanego 1$ może wypuścić na rynek 5$ w postaci wszelkiej maści kredytów i pożyczek. Wszystkie powyższe czynniki, jak ekspansja kredytowa, system rezerw cząstkowych, odejście od standardu złota i powszechna inflacja wywołują tzw. cykle koniunkturalne, cechujące się naprzemiennymi gospodarczymi boomami i krachami – zacierają one przedsiębiorcy faktyczny stan rynku, panującego na nim zapotrzebowania na dobra konsumpcyjne i inwestycyjne, skłaniając go do podejmowania nowych działań i inwestycji, które bardzo szybko okazują się nietrafnymi, gdyż ludzie w rzeczywistości miast konsumpcji preferują oszczędności. Tak jak w innych dziedzinach jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest usunięcie się rządu z tej sfery gospodarki. Rothbard postuluje powrót do standardu złota, powołanie systemu rezerw 100-procentowych, zniesienie banku centralnego i umożliwienie emisji pieniądza bankom prywatnym – czyli oddanie ich mechanizmom rynkowym.[6]

Niniejszy tekst stanowi rozdział pracy magisterskiej Radosława Wojtyszyna pt. „PAŃSTWO W KONCEPCJACH AYN RAND, ROBERTA NOZICKA I MURRAYA NEWTONA ROTHBARDA” obronionej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego.

<< Poprzedni rozdział

Wstęp + spis treści

Następny rozdział >>


[1] Ibidem, s. 251-258.

[2] Ibidem, s. 159-185; zob. też J.G.Hülsmann, W jaki sposób państwo niszczy rodzinę? – dostępne na http://www.mises.pl/site/subpage.php?id=66&content_id=204&view=full (stan na 2.VI 2006).

[3] M.N.Rothbard, O nową wolność…, s. 187-206; zob. także J.G.Hülsmann, W jaki sposób…, H.H.Hoppe, Demokracja…, rozdział 1.

[4] M.N.Rothbard, O nową wolność…, s. 206-221; zob. również M.N.Rothbard, Power and Market – fragmenty dostępne na http://www.mises.pl/site/subpage.php?id=66&content_id=164&view=full (stan na 2.VI 2006) oraz Ł.Machaj i M.Machaj, Murray N. Rothbard, s. 166-171.

[5] M.N.Rothbard, O nową wolność…, s. 223-249.

[6] Ibidem; patrz też M.N.Rothbard, Złoto, banki…, s. 27-154 oraz J.G.Hülsmann, Projekt liberalnej reformy walutowej – dostępne na http://www.mises.pl/site/subpage.php?id=66&content_id=199&view=full (stan na 2.VI 2006), J.G.Hülsmann, Deflacja: największe mity – dostępne na http://www.mises.pl/site/subpage.php?id=53&content_id=234&view=full (stan na 2.VI 2006) i J.G.Hülsmann, Euro: Rothbardiańska interpretacja najnowszej historii – dostępne na http://www.mises.pl/site/subpage.php?id=66&content_id=257&view=full (stan na 2.VI 2006).

Może spodoba Ci się również...